Informacje

  • Wszystkie kilometry: 9481.55 km
  • Km w terenie: 1675.50 km (17.67%)
  • Czas na rowerze: 24d 19h 04m
  • Prędkość średnia: 15.01 km/h
  • Suma w górę: 11479 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy MrHead.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2013

Dystans całkowity:426.88 km (w terenie 57.00 km; 13.35%)
Czas w ruchu:26:35
Średnia prędkość:16.06 km/h
Maksymalna prędkość:40.20 km/h
Suma kalorii:9321 kcal
Liczba aktywności:21
Średnio na aktywność:20.33 km i 1h 15m
Więcej statystyk
Wtorek, 16 kwietnia 2013

Po prostu IDEALNIE!

Powiem tylko tak smarowanie się powiodło i nic już nie skrzypiało. Rower szedł jak burza a do tego był cichy jak mysz. Wszystko działa tak jak powinno i oby ten stan się utrzymał. W dodatku dziś nie było lekko bo był i teren i duże prędkości.

Zostawiam w końcu temat stanu technicznego i z zadowoleniem przechodzę do ważniejszych spraw. A więc tak, po obiedzie próbowałem się dodzwonić do kolegi by wyrwać go wieczorkiem na wycieczkę. Nie odbierał i po kilku próbach nawiązania połączenia wysłałem SMS-a z treścią, że jadę na rower i może się dołączyć, czekam do 17 na odpowiedź a później wyruszam. Tak też zrobiłem, spakowałem do torby koszulkę termoaktywną z długim rękawem w razie chłodu na powrocie, do tego świeża butelka wody mineralnej i w drogę.

Temperatura idealna, wiatr lekki i ciepły, muzyka w uszach więc tnę powietrze zadowolony. Tym razem prosty odcinek dłuższy niż ostatnio aż do województwa mazowieckiego, skąd po paru kilometrach odbicie w lewo i szukanie szlaku łączącego trasę główną ze wsią skrzynki. Jechałem z mapą google przed sobą by być pewnym kierunku jazdy i czy czasem nie zbaczam z kursu. Trochę nie o tę drogę mi chodziło, ale jak się okazało jej część to dawny szlak, którym ponad 10 lat temu jechałem tam z moim kumplem prawie do samego Płocka.

Nie mam szczęścia do fotografowania zwierząt. Najpierw spotkałem bażanta i ledwo co mi się udało go uchwycić, potem pod lasem pasły się sarny, ale nawet nie zdążyłem wyjąć telefonu i przepadły. Za to wszelkie wiejskie psy to z pewnością by mi się z kadrze nie zmieściły jakbym chciał je sfotografować podczas gdy mnie gonią.
W lesie kolejne niespodzianki, wielki, stary, majestatyczny dąb będący oczywiście pomnikiem przyrody. Niedaleko kolejna niespodzianka czyli sypiący się dworek w Czarnem. Trzeba będzie tam niedługo wrócić i się bardziej pokręcić po okolicy.

Dalej już droga znana, tylko na jednym leśnym skrzyżowaniu się zakręciłem przez trwająca tam wycinkę, która dość znacznie zmieniła krajobraz.
Na powrocie włączyłem sobie opcje SCAN w liczniku a ten mi pokazuje, że jest szansa na to by uzyskać na finiszu prędkość średnią 20km/h! Nie mógłbym zmarnować takiej okazji, zębatka niżej i jazda. No i udało się i z tego jestem najbardziej zadowolony bo zawsze chciałem mieć taką średnią chociaż raz. A do tego trzeba wziąć pod uwagę, że dużo jechałem po lesie więc możliwe, że jadąc po samych asfaltach, wynik byłby lepszy!

Po powrocie byłem z siebie i z roweru więcej niż zadowolony. Jak to mówią jak się dba tak się ma! A na warsztacie w imadle tymczasem klei się but, który notorycznie co jakiś czas się rozkleja. Jednak bardzo lubię to obuwie bo jest idealne na rower i skoro można je jeszcze odratować, to czemu tego nie zrobić?

Wiatraki w Zakrzewie dumnie "młóciły" ciepły wiatr © MrHead


Granica województw i od razu zmiana nawierzchni na lepszą na mazowszu © MrHead


Punkt skrajny. Teraz tylko w lewo i cały czas z wiatrem! © MrHead


Musicie albo uwierzyć mi na słowo ale dobrze się przyjżeć, ale na środku zdjęcia jest bażant! © MrHead


Też byłem w szoku jak zobaczyłem w lesie taki widok. A kusz śniegu! Do jutra ma Cię tu nei być! © MrHead


Kolejnw leśne znalezisko na liście. Wielki i stary pomnik przyrody! © MrHead


Stadnina koni w Czarnem © MrHead


Dworek a raczej to co z niego zostało w Czarnym © MrHead


Piękny widok, jezioro podczas zachodu słońca i ZERO ludzi. Ahh gdyby tak w lipcu też mogło być.... © MrHead

/
  • DST 46.73km
  • Teren 8.00km
  • Czas 02:20
  • VAVG 20.02km/h
  • VMAX 39.20km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Kalorie 1025kcal
  • Sprzęt J.Notter (Emeryt)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 16 kwietnia 2013

Na razie nic nie trzeszczy

No ale to dopiero niecałe 5 km. Jednak na tym odcinku nie zauważyłem by jakieś niepokojące dźwięki dobiegały od łożyska. Wszystko zweryfikuje jednak dalszy wypad. Dziś zakupowo ale za to pod wiatr więc trzeba było dać większy nacisk na pedały. A co do tego wiatru to nadal wieje silnie, ale chyba pierwszy raz w tym roku nie jest już chłodny a przyjemnie ciepły.
  • DST 4.63km
  • Czas 00:19
  • VAVG 14.61km/h
  • VMAX 30.40km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Kalorie 101kcal
  • Sprzęt J.Notter (Emeryt)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 14 kwietnia 2013

Pierwsza 40

To bardzo miłe uczucie, kiedy można jechać rowerem i nie zastanawiać się nad jego stanem technicznym tylko czerpać przyjemność z jazdy. Choć było trochę pochmurno po obiedzie ruszyłem przed siebie.

Okazało się, że choć temperatura oscylowała w okolicach 12 stopni, to nie było tak źle. Biorąc sobie do serca poprzednie obietnice, dziś ubrałem tylko 1 koszulkę termoaktywną z krótkim rękawem a potem na to jedynie bluza sportowa. Z początku było chłodno, później już ok. Słońce czasem wyglądało z za chmur i w tym czasie na plecach czułem przyjemne ciepełko. Szkoda, ze mało było takich chwil. Nie ma się co oszukiwać, nadal czuć jeszcze pozostałości zimna a najbardziej w zimnym wietrze. Ogólnie pola, lasy czy przydrożne rowy nada wyglądają na surowe i zamarłe w zimowym śnie. Natura będzie musiała długo naprawiać straty by wszystko ogrzać.

Ja tymczasem rozkoszowałem się jazdą i odbiłem nawet w prawo robiąc podjazd na wzniesienie, by potem zjechać kawałek dalej w miejscu w którym zawsze chciałem zjechać pamiętając je z dzieciństwa. Wiatr na górze wiał tak, że nie ryzykowałem przeziębienia i zjechałem powoli ze średnią ok 20km/h. Naprawdę ten wiatr był cholernie zimny, na dole na szczęście nie był już tak odczuwalny.

Cały czas słuchałem sobie muzyki i po ok 30 kilometrach postanowiłem zdjąć słuchawki by osłuchać jak tam chodzi rower. Niestety cicho nie było. W suporcie trzeszczało za każdym przekręceniem korby. Od razu w głowie rozpocząłem długi proces myślenia co to cholera może być. Bo przecież tak, wczoraj dokręciłem śrubę prawej korby, lewy pedał zrobiony, osłonka ustawiona i nie ma prawa obcierać o łańcuch, gwint suportu jest zabezpieczony tak, że problemem to będzie go ewentualnie odkręcić. No więc co tak trzeszczy?

Odpowiedź znalazłem gdy zatrzymałem się by posłuchać tego na poboczu. Łożysko i to co gorsza możliwe, że z mojej winy! Tak bowiem ostatnio konserwując rower psikałem jak najęty WD40 a przecież on oczyszcza i wypłukuje smar. Tak więc po powrocie do domu położyłem rower na bok i wlałem dozownikiem oleju do supportu. Teraz leży sobie cały czas a olej rozprowadza się w środku. Mam nadzieję, że zda to egzamin, a jak nie to będę kombinował inaczej. W każdym bądź razie trzeszczenie nie miało wpływu na jazdę i cały czas wszystko szło lekko i płynnie. Sama przyjemność niedzielnego wypadu!

Wszystko gotowe? No to możemy ruszać! © MrHead


Krzyż we wsi Zawada © MrHead


Dobrze czasem popatrzeć na las z góry! © MrHead


Zawsze chciałem zjechać w dół tą drogą. Dziś się udało, ale wiatr nie pozwolił na szaleństwa z prędkością. © MrHead


Smarowanie suopportu in progress. © MrHead


  • DST 43.00km
  • Czas 02:08
  • VAVG 20.16km/h
  • VMAX 32.90km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Kalorie 930kcal
  • Sprzęt J.Notter (Emeryt)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 13 kwietnia 2013

Wszystko śmiga jak należy!

Odsuwam rolety a za oknem błękitne niebo i 14 stopni na termometrze. Jeszcze przed śniadaniem pojechałem więc do sklepu by sprawdzić jak się wszystko sprawuje po wczorajszych naprawach.

Rower prawie płynie w powietrzu a nie jedzie. Jednak to co mnie zaskoczyło najbardziej to nie dobre ułożenie osi i płynna praca całego napędu ale...hamulce. Warto było posiedzieć nad nimi dłużej, zwłaszcza że efektywność hamowania przy takich prędkościach na hamulcach szczękowych nie była perfekcyjna. Teraz jest o wiele lepiej, ledwo pociągnę za klamkę a rower zdecydowanie zwalnia!

Jeśli pogoda się nie zmieni po obiedzie trzeba znowu się dalej przejechać. Póki co mały aktual zdjęć roweru, póki jest czysty!

Sprawny, czysty, zaimpregnowany, aż prosił się o aktual © MrHead


Do kompletu brakuje koszyka, ale wydaje mi się, że bez niego rower prezentuje sie lepiej. © MrHead


Układ napędowy (jeszcze) czysty, zaślepki dobrze się trzymają a nowa stopka odpowienio spełnia swoją funkcję. © MrHead
  • DST 1.74km
  • Czas 00:07
  • VAVG 14.94km/h
  • VMAX 31.60km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Kalorie 40kcal
  • Sprzęt J.Notter (Emeryt)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 12 kwietnia 2013

Warsztatowo

Wstałem, zjadłem śniadanie i do roboty!

Niespodziewałem się, że tak mi to dużo czasu zajmie ale cóż, zazwyczaj małe pierdoły zabierają najwięcej czasu i uwagi. Ale udało się?
No właśnie udało czy nie? Aktualnie są dwie opcje, albo po pierwszym wypadzie okaże się, że jest cud, miód, malina i orzeszki, albo znowu będę musiał zdejmować tylne koło i kolejna zabawa na milimetry z konusem.

Ale to szczegół bowiem dziś zrobiłem więcej niż tylko niwelowanie luzów w tylnym kole. Stwierdziłem, że skoro koło jest wyjęte to zrobię jeszcze parę innych rzeczy. Na pierwszy ogień poszedł łańcuch. Rozkułem go, zawiesiłem na drzwiach i za pomocą rozpuszczalnika i szmaty doprowadziłem do stanu czystości, usuwając całą masę brudu, smaru i wszelkiej maści drobin jakie bardzo chętnie się do tej mieszanki kleiły. Zrobiłem to nie tylko po to by łańcuch zrobił się z czarnego, stalowy, ale przede wszystkim po to by ten cały sył jaki się nagromadził nie brudził już wolnobiegu i korby!

Gdy łańcuch dochodził do siebie przyszła pora na upieprzony wózek przerzutek. Było tam tyle brudu, że szmata nie dawała rady, dopiero po interwencji WD40, po której wszystko się wzburzyło, udało się usunąć zabrudzenia. Przy okazji podokręcałem śrubki trzymające małe zębatki w napianaczu.

Tymczasem koło czekało na montaż po kilku dziesięciominutowej walce o brak luzu i płynność obracania, co prawie się udało, bo czasem coś tam zwolni ale mam nadzieję, że poukłada się to w praniu czyli jeździe.

Założyłem łańcuch, potem koło i cholernie dokładnie sprawdziłem czy prawidłowo jest ułożone, dopiero wtedy dokręciłem by być pewnym ustawienia. Nie obracając roweru na koła sprawdziłem ustawienia śrubek w przerzutce i dopasowałem ich ustawienie do obecnego układu.

Potem przyszła pora na hamulce, te też dokładniej ustawiłem idąc logiką myślenia, że skoro robię dziś wszystko na mega dokładnie to tę sprawę też zrobię tak jak trzeba.

Na koniec nieszczęsna prawa śruba korby. Myślałem że trzeba będzie pojechać utwardzić gwint, ale jak się okazało nie ma takiej potrzeby. Dwa lata temu w serwisie, mechanik powiedział mi, by raz na jakiś czas trochę dokręcić śruby w supporcie bo lubią się odkręcać. Po wymianie osi nie sprawdzałem tego i dlatego wyszły luzy. Więc facet miał rację, dokręciłem śrubę dając jeszcze karbowaną podkładkę i ponownie dodałem zatyczkę na silikon, dzięki której możliwe, że nie zgubiłem śruby!

Wszystko ładnie pięknie, rower z czystym układem napędowym aż się prosił by wszystko sprawdzić. Kusił mnie jak cholera ale.....dziś nie ma na to szans. Deszcz, deszcz i jeszcze raz deszcz. Nawet jak ustał to było dżdżysto i po prostu nie miało to sensu. Tak więc pierwsze próby niestety dopiero jutro...
Czwartek, 11 kwietnia 2013

Pierwsza 30

Tak jak pisałem wczoraj, dziś obróciłem słowa w czyny i wymieniłem wolnobieg.
Najpierw zdjęcie koła, klucz w imadło i kręcimy. Odkręcił się bez większego wysiłku. Jego stan naprawdę pozostawiał wiele do życzenia. Zrobiłem zdjęcia jak wygląda, ale nie będę ich za dużo pokazywał bo to nie jest miły widok. Ogólnie te jego "pukania" są wydaje mi się efektem tego, że coś mu tam brakowało. Takie wnioski wysnuwam z faktu, że tuż nad gwintem znajdują się 4 małe otwory, w dwóch widać małe zapadki a w dwóch kolejnych ich brak i gołe małe sprężynki. Możecie to sobie zobaczyć w zdjęciach poniżej.

Po założeniu wolnobiegu, skręciłem wszystko do kupy i założyłem koło z powrotem na rower, dodając do zestawu kołnierz ochronny na wózek przerzutek, który dostałem kiedyś od kumpla. Przejechałem się kawałek i stwierdziłem, że jest ok, nic nie "puka" z częstotliwością dzięcioła i na "luzie" jest ciszej. Skoro wszystko ok, czas w drogę.


Pogoda dopisała więc trzeba było wyruszyć trochę dalej. I tak zrobiłem. Trasa ok, pogoda też. Jednak okazało się, że......tym razem prawe ramie pedałów ma luzy (z czego oni robią te pieprzone gwinty), więc trzeba będzie znowu pojechać do znajomego ślusarza i użyczyć żelu. Koło ma luzy więc znowu czeka mnie zabawa z konusami, a po za tym nie dokręciłem dobrze koła i trochę się ocierało o ramę. Na szczęście miałem klucze ze sobą i dojechałem do domu już z dobrze ustawionym.

Jutro czeka mnie kolejny dzień ustawień i dokręcań, ale wolę poświęcić te godziny na doprowadzanie sprzętu do stanu prawidłowego, bo efekty są odczuwalne.
Po zmianie osi supportu z wiankowej na łożyskową od razu podniosła mi się prędkość średnia. Wymiana siodełka sprawiła, że nie dość, że jest wygodniej to do tego odpadło wieczne skrzypienie słabych sprężyn no i już nie dobija mnie do dołu na dziurach. Naprawienie pedału spowodowało, że już nie muszę uważać na to jak ustawiać stopę by tego unikać, zwiększyła się też siła nacisku. Wymiana wolnobiegu też dała odczucie że jedzie się pewniej, przynajmniej nie puka i grzechocze tak, że cała okolica wie o moim istnieniu. Tak więc ustawić konusy, dokręcić ramię korby i ustawić koło to przy tym zaledwie kosmetyka.

Po lewej NOWY wolnobieg, po prawej POPRZEDNI po małych zabiegach renowacyjno, pielęgnacyjnyh © KornFanHead


Czyżby te 2 puste otwory z odsłoniętymi sprężynkami, były powodem problemów z pukaniem? © KornFanHead


Po założeniu osłony na wózek i wymianie wolnobiegu, całość prezentuje się następująco. © KornFanHead


Jazda takimi traktami jest obecnie jeszcze zbyt ryzykowna, szkoda sprzętu i czasu na jego mycie po takiej eskapadzie. © KornFanHead


Słońce ponownie schowane za chmurami, ale najważniejsze że grzało i to bardzo dobrze grzało! © KornFanHead


Powolna walka wiosny z zimą. Rozpuszczony śnieg zalewa niżej położone tereny © KornFanHead


Całe niebo zasnute chmurami deszczowymi. Słońce jednak też nie dawało za wygraną tak łatwo. Na moje szczęście zdążyłem wrócić do domu przed deszczem. © KornFanHead


#lat=52.522616989058&lng=19.216675&zoom=13&maptype=terrain
  • DST 30.72km
  • Czas 01:31
  • VAVG 20.25km/h
  • VMAX 34.30km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Kalorie 684kcal
  • Sprzęt J.Notter (Emeryt)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 10 kwietnia 2013

Dżdżysto

Dżdżysto i wietrznie od rana. Deszcz dosłownie wisiał w powietrzy więc na dalszy wypad w dalszym ciągu nie było szans. Jedynie na zakupy i do majstra co robi dla mnie pewne usługi się przejechałem. Po drodze spotkałem na ścieżce rowerowej mężczyznę leżącego na bruku. Obok niego rower, który o dziwo stał na stopce.

Trudno było złapać z nim jakiś konkretny kontakt logiczny. Wezwałem więc pogotowie, przyjechało i jak się okazało wczoraj też u niego byli. Facet był 2 dzień w domu po obecności w szpitalu gdzie miał operowane złamane żebra.
Po jakiś czasie przyjechała policja. Oni również go bardzo dobrze znali. Zapytałem czy jestem jeszcze potrzebny. Odpowiedzieli, że mogę już odjechać nie potrzebny jest protokół.

Po obiedzie poszedłem do warsztatu gdzie postanowiłem, że zabiorę się w końcu za lewy pedał. Przedtem wyczyściłem obręcze kół i gdy już były zabezpieczone pastą i WD40 zabrałem się za nieszczęsny element napędu.
Po pół godziny zabawy w szukanie kluczy i strzykawki do smaru udało się zreanimować lewy pedał i działa jak trzeba. Kolejne kilkanaście złotych w kieszeni!

Na koniec mała rundka by sprawdzić jak się to wszystko sprawuje. Pedał jak nowy, solidna dawka towotu sprawia, że chodzi jak masełko! Tylko ten nieszczęsny wolnobieg wydaje dźwięki jakby miał 10 lat. Jak się wkurzę to nie będę długo czekał i wymienię go jak tylko będzie okazja.


I tak było cały dzień. Szaro, dżdżysto i ponuro. © KornFanHead


3,3 stopnia. Jak wiatr się uciszył wydawało się że było trochę wiecej. © KornFanHead
  • DST 10.00km
  • Czas 00:40
  • VAVG 15.00km/h
  • VMAX 32.90km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • Kalorie 244kcal
  • Sprzęt J.Notter (Emeryt)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 9 kwietnia 2013

2 razy

Po 18 udało mi się wyciągnąć kolegę z domu i pojechaliśmy stałą, krótką trasą. Po powrocie zajechaliśmy do mnie i w warsztacie przestawiłem mu kierownicę, tak że tara ma ją wyżej i wygodniej mu się jeździ.

Aby sprawdzić czy rzeczywiście tak jest, zrobiliśmy jeszcze takie małe kółeczko po mieście. Jak się okazało, tym wypadem mój licznik odnotował wynik ponad 1807 km dystansu całkowitego, a więc kolejne 600km i co za tym idzie migający "kluczyk" przypominający o serwisie. Sama jego obecność jest swoistą nagrodą za kolejny taki dystans.

"Kluczyk" w nagrodę za trzecie już pokonanie dystansu 600km © KornFanHead


/6943939
/6943939
  • DST 18.17km
  • Czas 01:33
  • VAVG 11.73km/h
  • VMAX 24.10km/h
  • Temperatura 4.5°C
  • Kalorie 390kcal
  • Sprzęt J.Notter (Emeryt)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 9 kwietnia 2013

Wietrznie

Kiedy odsunąłem rano rolety w oknie, widok za nim sprawił że nie byłem pewien jaka rzeczywiście jest pogoda. Po śniadaniu wyszedłem z domu i okazało się, że niepewnie ale słońce chce przygrzać.

Wsiadłem więc na rower i pojechałem najpierw do babci przekazać jej to co ostatnio obiecałem. Potem pojechałem do sklepu zakupić zaślepki na korbę i....dostałem je za darmo - 6 sztuk.

Po wizycie w sklepie pomknąłem zaliczyć kółeczko w około miasta. Po wyjechaniu z terenu zabudowanego okazało się, że wieje i to nie na żarty. O ile z wiatrem na liczniku ochoczo wyskakiwała 3 z przodu tak pod wiatr jechałem średnio 17km/h.

By było jeszcze ciekawiej biorąc pod uwagę temperaturę poranną jak ten głupi ubrałem kurtkę co oczywiście spowodowało przepocenie wszystkich górnych warstw ubrania. Czas chyba schować ją do szafy i zamknąć ją na kłódkę!

Po powrocie zabrałem się za założenie zaślepek. Niby to proste ale tym razem z premedytacją użyłem reanimowany wczoraj domowy silikon klejący. Jak to nie wytrzyma to chyba zabezpieczę kolejne na poxipol! Jednak wątpię by obecny patent zawiódł.

Może po południu jeszcze się gdzieś wybiorę. Może z kolegą, kto wie ale zobaczymy.

Dzwonek po malowaniu prezentuje się tak. Już nie razi swoim wyglądem. © KornFanHead


A tak było do tej pory © KornFanHead



Tyle śniegu było dziś na polach:
Na polach śniegu zdecydowanie mniej, a w zasadzie w zaniku. © KornFanHead


A tak było przedwczoraj:
Na polach leży jeszcze ostatnia warstwa śniegu. © KornFanHead


Słońce nieśmiało schowane za chmurami. Pomimo wszystko grzało bardzo dobrze © KornFanHead


Jak ja nienawidzę tego typu żartów. Najgorsze w tym jest to, że jak chcesz taki znak przestawić prawidłowo, to jak ktoś Cię zobaczy, to z góry oskarża Ciebie, że to twoja sprawka!
Wandale od znaków drogowych znowu dali o sobie znać. © KornFanHead
  • DST 13.21km
  • Czas 00:45
  • VAVG 17.61km/h
  • VMAX 32.10km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Kalorie 280kcal
  • Sprzęt J.Notter (Emeryt)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Deszcz a więc warsztatowo.

Planowałem po obiedzie wybrać się na wycieczkę tak powyżej 20km. Niestety nie skończyłem jeszcze jeść gdy niebo zasłoniły ciężkie, stalowe chmury. No to peszek nie pojeżdżę sobie.

No ale przecież nie ma tego złego, więc po obiedzie poszedłem do warsztatu by jeszcze co nieco podłubać. Zobaczyłem, że na jednej z półek stoją 2 puszki z farbą, które ojciec niedawno kupił do zamalowania szpachli w samochodzie. Jedna prawie pusta, druga jeszcze trochę zapełniona. Pierwsza wiśniowa, druga biała więc wybrałem tę pierwszą. Wykręciłem korpus dzwonka i zacisnąłem na imadle, potem dysk z papierem ściernym na wiertarkę i jazda. Po 5 minutach miałem wyczyszczony, suchy i gotowy materiał do malowania.

Pomalowałem go zgodnie z instrukcją na farbie 2 razy w odstępach czasowych. Jak wyszło to sprawdzę jutro bo na razie schnie sobie spokojnie. I co najciekawsze przy ostatnim malowaniu farba a raczej ciśnienie się skończyło. Na dobre wyszło bo puszka została wykorzystana do końca.

Potem zabrałem się za stopkę, kolejne dwa cięcia i wyginanie w imadle by dopasować rozmiar. I jest odpowiednio długa i spełnia swoją rolę. Tak więc pozostała jeszcze sprawa lewego pedału ale to już sobie zostawiłem na potem.


Nowa stopka po skróceniu i wygięciu wreszcie spełnia swoje zadanie © KornFanHead


A o tyle trzeba było ją skrócić © KornFanHead


Dzwonek spokojnie sobie schnie po malowaniu © KornFanHead

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl