Informacje

  • Wszystkie kilometry: 9481.55 km
  • Km w terenie: 1675.50 km (17.67%)
  • Czas na rowerze: 24d 19h 04m
  • Prędkość średnia: 15.01 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy MrHead.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2011

Dystans całkowity:119.09 km (w terenie 62.00 km; 52.06%)
Czas w ruchu:05:02
Średnia prędkość:14.56 km/h
Maksymalna prędkość:40.80 km/h
Liczba aktywności:8
Średnio na aktywność:14.89 km i 0h 50m
Więcej statystyk
Piątek, 25 listopada 2011

Zmiana opon na treckingowe

Kolejna modyfikacja roweru czyli wymiana opon z szosowych na treckingowe.
Jutro występ z orkiestrą więc w niedziele pewnie będę dochodził do siebie także planowana pierwsza wyprawa w nowych gumach w poniedziałek.
Co do samych opon to zmiana z rozmiaru 700x37 na 700x38c. Po ustawieniu wszystkich elementów nasunął się wniosek - szerszej się nie da!
Zobaczymy jak te opony zdadzą egzamin w lesie.
  • DST 2.30km
  • Czas 00:11
  • VAVG 12.55km/h
  • Sprzęt J.Notter (Emeryt)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 24 listopada 2011

Na próbę do orkiestry

Standardowo jak co czwartek na próbę.
Od poniedziałku trzeba będzie się znowu zapuścić gdzieś dalej.
Piątek, 18 listopada 2011

Do miasta po zakupy.

  • DST 3.80km
  • Czas 00:13
  • VAVG 17.54km/h
  • VMAX 33.60km/h
  • Sprzęt J.Notter (Emeryt)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 16 listopada 2011

Odkrywać nowe miejsca a niektóre już znane odkrywac na nowo

Tę wyprawę planowałem już wcześniej. Czekałem jednak na dobrą pogodę a przede wszystkim na przestawienie się mojego zegara biologicznego tak bym mógł bez przeszkód wstać rano (czyli przed południem...). Poza tym mój wypad miał na celu przede wszystkim sprawdzenie jak rower sprawuje się na nowym osprzęcie oraz na znalezieniu miejsc w okolicy których jeszcze nie widziałem a które zobaczyłem na Google maps (swoją drogą kapitalna sprawa z tym Panoramio).
Obudziłem się o 7:00 ale nie dzięki budzikowi a przez ból podbrzusza. Czułem, że coś jest bardzo nie tak. Po wypiciu gorącej herbaty kiedy udało mi się rozgrzać zasnąłem i obudziłem się ponownie po grubo po 10. Na szczęście czułem się lepiej choć, do pełni szczęścia to wiele brakowało. Nic to jednak, od razu zacząłem się szykować do drogi. Brzuch mnie już nie bolał ale czułem się lekko osłabiony. Pomyślałem że to przejściowe i wsiadłem na rower.
Ruszyłem wyznaczonym przez siebie wcześniej kursem i z planowanym miejscu odbiłem w prawo gdzie jak się okazało droga była katorgą dla mojego roweru. Piach, rozwalone koleiny i jeszcze raz piach. Po kilkudziesięciu metrach nie miałem wątpliwości, w okolicy była wycinka. Dojechałem do niej po kilometrze ale już wtedy kiedy wjechałem na tą drogę padła pierwsza ważna myśl tego dnia – jeśli tylko rozmiar widełek na to pozwoli to koniecznie trzeba kupić opony trekingowe bo te na las się prawie nie nadają.
Jechałem dalej a piękne słońce grzało cudownie w plecy. Po drodze było kilka rozjazdów powodujących niepewność czy jadę dobrze, czy może znowu mam odbijać. Na szczęście pamięć wzrokowa z obserwacji mapy w internecie plus używanie kompasu ułatwiało zadanie.
W końcu dotarłem do pierwszego miejsca które chciałem osiągnąć. Czyli widok na jezioro a w tle wieża Widoń. Zrobiłem kilka zdjęć i przypomniałem sobie, że właśnie tędy kiedyś jeździłem przez las do Włocławka. Tak więc kolejna myśl – następna wyprawa to odtworzenie tej trasy.
Jadąc dalej przez piaszczyste drogi spociłem się i znowu poczułem, że koszulka nie działa jak powinna, ale to nic bo czapka jeszcze gorzej się przepaca i całą głowę miałem mokrą.
Ale to wszystko to takie małe przeszkadzajki bo jazda poza tym była bardzo przyjemna. Okrążając jeziora dotarłem w końcu na mój objechany dziesiątki razy szlak. Kolejny cel był niedaleko a jak dawno ja tam nie byłem. Wieża Widoń znowu okazała się mistrzem kamuflażu. Próbowałem wypatrzeć ją z daleka od strony północnej kiedy robiłem ku niej podjazd. Nie dało się a jej sylwetka odsłoniła się dopiero na ostatniej prostej. Za to na będąc już na Diabelskiej Górce obfotografowałem ją obficie.
Na górce przy wieży postanowiłem zrobić sobie małą przerwę i niestety okazało się, że poranny ból brzucha nie był przejściowy. Złapała mnie biegunka i wiedziałem że nie wydawało mi się że jestem osłabiony. Czułem się coraz gorzej ale nie na tyle by się wracać. Gorąca herbata i czekolada poprawiła mój stan. Po czym mogłem kontynuować jazdę. Tym razem ku wsiom w lesie w których też bardzo dawno nie byłem.
Drogi znośne choć czasem wpadło się w mały wiraż. Jadąc tak w środku lasu postanowiłem, że zakup dobrej koszulki termoaktywnej i czapki też jest konieczny.
W końcu udało mi się dotrzeć na przedostatni etap mojej podróży czyli nowo oddanej do użytku drogi asfaltowej. A nią powrót do domu przy okazji odwiedzając jeden ciek wodny widoczny na mapie Panoramio oraz przygotowanie się do jazdy nocnej przy wielkim dębie.
Zanim do niego dotarłem wnerwiłem się bo mój licznik zwariował. Skasował dobowy dystans a prędkość maksymalną przedstawiał w wyniku 80 km/h. Na szczęście zanim to się stało sprawdzałem stan chwilę wcześniej. Wiedziałem, że było 30 km przejechanych więc w chwili kasacji musiało być 31 tak więc dystans końcowy będzie wynikiem dodania tego który zaczął się od wyzerowania. Prędkość maksymalna wynosiła wcześniej 40,8 km/h więc jedyne co straciłem to czas w jakim ten dystans pokonałem.
Pod dębem uzbroiłem się w kamizelkę odblaskową, oświetlenie i ruszyłem środkiem lasu piękną asfaltówką.
Po powrocie do domu czułem się zesztywniały, zmarnowany. Ale nie przez podróż bynajmniej, dopiero potem biegunka dała o sobie znać.
Byłem też przekonany że dziś będę osłabiony na tyle, że nie wstanę z łóżka. Jak się okazało sport to zdrowie i odporność na wiele dolegliwości wzrasta.
A poniżej jak zwykle najciekawsze zdjęcia z wyprawy.

Mała patrolka łowiecka © KornFanHead

Jezioro Wójtowski Duże z widokiem na wieżę Widoń © KornFanHead

Jesienny widok na żółtym szlaku Gostynińsko - Włocławskiego Parku Krajobrazowego © KornFanHead

Las skąpany w jesiennym słońcu © KornFanHead

Drogowskaz prowadzący do wieży Widoń. Musieli o ustawić niedawno bo nie widzialem go wcześniej. © KornFanHead

Wieza Widoń w całej okazałości © KornFanHead

Mój rower pierwszy raz w terenie z nowym osprzętem © KornFanHead

Dąb Szypułkowy w okolicach Telążny leśnej widok od strony drogi © KornFanHead

Dąb Szypułkowy z widokiem na opuszczony dom © KornFanHead

Dąb Szypułkowy, widok od strony polany © KornFanHead
  • DST 43.00km
  • Teren 30.00km
  • VMAX 40.80km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • Sprzęt J.Notter (Emeryt)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 14 listopada 2011

Sprawdzanie roweru po wymianie kierownicy i siodełka

Dzisiaj dokańczałem wymianę kierownicy którą zacząłem wczoraj. Decyzja o wymianie nastąpiła kiedy robiłem ostatnią wyprawę po płytę. Już wcześniej się nad tym zastanawiałem, ale jak ostatnio dostałem w kość jadąc po lesie, byłem pewien, że to już przesądzone. Choć mój rower to holender i w zasadzie używa się takich do jazdy miejskiej, ja używam go do jazdy w każdych warunkach. Tak więc powinien być do tego lepiej dostosowany. Wybrałem typową kierownicę z rogami. Nie wiem czy zrobiłem dobrze bo zmieniła mi się pozycja czyli jest trochę niżej i dalej. Jednak trzyma sie rower pewniej i nie jestem zależny od jednej pozycji.
Tak więc zakupiłem kierownicę w sobotę a w niedzielę zabrałem się za wymianę, co jak się okazało nie było takie latwe. Musiałem się nieźle napocić by rozszerzyć wejście na centralne rozszerzenie w kierownicy. Udało się ale zdarła się też z lekka farba, na szczęście to już zamaskowane. Potem okazało sie, że stare rączki mogę wyżucić bo nie ma takej opcji by je założyć na tą nową. Potem kiedy zerwałem paski od mocowania licznika wyszło, że te które mam w warsztacie są za krótkie. Zostawiłem więc to tak jak było i postanowiłem dokończyć to dzisiaj.
Udałem się więc zaraz po śniadaniu po części. Jeszcze wczoraj wiedziałem że wymienię siodełko bo to jest powiedzmy sobie szczerze, niemiłosiernie twarde, także każde inne będzie lepsze.
Zakupiłem więc siodełko, gąbki na rogi oraz paski. Potem wszystko założyłem i dokręciłem, a następne 15 min męczyłem się z wyregulowaniem hamulca. Kiedy to się udało wyruszyłem sprawdzić jak to wszystko się sprawdza a praktyce.
Jadąc po mieście ten krótki dystans śmiałem się z siebie czemu wcześniej nie wymieniłem siodełka. Nic nie uwiera, nie denerwuje, jest miękko i czuć działanie sprężyn. Kierownica też zdaje się wygodna tylko trochę bardziej trzeba się schylać.
I tutaj pytanie do doświadczonych bikerów którzy czytają ten wpis. Jaka pozycja jest lepsza na rowerze, taka którą miałem poprzednio czyli wyższa czy niższa. Zaznaczę, że kierownica jest niżej niż siodełko ale nie mam wyjścia po sztycy z przodu bardziej nie wyciągnę.
Wróciłem do domu i chciałem podpompować tylne koło i okazało się, że wentyl nie trzyma. Cóż jutro znowu czeka mnie wyprawa do sklepu ale lepiej że wyszło to w domu niż gdzieś w lesie.
A to zdjęcie z przed i po wymianie.


Mój rower na starym osprzęcie © KornFanHead

Mój rower po wymianie kierownicy i siodełka © KornFanHead
  • DST 3.00km
  • Czas 00:09
  • VAVG 20.00km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • Sprzęt J.Notter (Emeryt)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 10 listopada 2011

Po mieście oraz na próbę do orkiestry

Trochę na zakupy a wieczorkiem na próbę, oj dawno nie grałem....
  • DST 4.68km
  • Czas 00:18
  • VAVG 15.60km/h
  • VMAX 32.80km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • Sprzęt J.Notter (Emeryt)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 9 listopada 2011

Wyprawa do empiku po SlipKnoT - IOWA 10th Anniversaty lasami.

Obudził mnie listonosz dzwoniący do drzwi, dzierżąc w dłoni przesyłkę której nie spodziewałem się aż tak szybko. Wstałem i odebrałem moją płytę. Zadowolony z tego, że kolejna wyjątkowa płyta zagości w mojej dyskografii, zapomniałem, że planowałem na dzisiaj wypad na rowerku.
Kiedy sobie to uświadomiłem zaraz wyszedłem sprawdzić jak dzisiaj pogoda. No cóż za specjalnie nie zachęcała, ale przecież nie padało, specjalnie zimno nie było więc po co sobie wmawiać, że nie da się pojechać skoro to możliwe, trzeba tylko chcieć.
Zacząłem się powoli przygotowywać do drogi. Okazało się, że moja koszulka termoaktywna rozciągnęła się po praniu i to znacznie. Co mnie zdziwiło, gdyż prałem ją ręcznie i bardzo delikatnie. Przygotowując obowiązkowy termos na drogę w sumie nie miałem celu gdzie jadę. Założenie było takie: pojechać sobie trochę po okolicy, nic na siłę i na zerwanie.
Kiedy już wychodziłem z domu w pełnej gotowości dostałem SMS-a. To empik powiadomił mnie, że mogę już odebrać płytę którą wcześniej zamawiałem. No to już wiedziałem gdzie pojadę. Włocławek w linii prostej 15 km i co prawda może taki dystans jak po takim okresie bezczynności to trochę zbyt duże rzucanie się na głęboką wodę, to świadomość, że odbiorę w sklepie jedną z najlepszych płyt jakie kiedykolwiek powstały wygoniła z głowy wszelkie wątpliwości.
Tak więc ruszyłem ochoczo po drodze odwiedzając cmentarz (rocznica śmierci babci). I dalej jazda do celu. Jednak by nie było zbyt prosto i łatwo postanowiłem nie jechać drogą główną a cały odcinek do Włocławka pokonać lasami. Tak też zrobiłem.
Przyznam, że lekko nie było, pod warstwą liści nie widać korzeni a mój rower nie jest górski, nie ma amortyzatorów a jedyne co daje jakiekolwiek poczucie miękkości to sprężynowane siodełko. Ale nierówności to jeszcze nic. Okazało się, że podczas prania moja koszulka nie tylko się rozciągnęła. Straciła również właściwości odprowadzania potu. Czułem się w niej gorzej niż w koszulce bawełnianej i cały czas miałem ją przyklejoną do pleców. Mimo wszystko nie zawróciłem choć mijałem parę ścieżek gdzie swobodnie mógłbym odbić i wrócić do domu.
Pokonując las który tak dobrze znam doszedłem do kilku wniosków po wielomiesięcznej nieobecności na mojej ulubionej drodze. Las jesienią jest zupełnie inny niż wiosną czy latem. Parę miejsc prawie nie poznałem choć przejeżdżałem nimi dziesiątki razy. Wszystko jakbym odkrywał od nowa. Jednak dotarło do mnie, że lubię taką surowość przyrody kiedy słońce niekoniecznie świeci i trzeba sobie radzić samemu. I chociaż jazda była czasami katorgą to byłem zadowolony z tego, że znowu mogę penetrować te tereny na których nie było mnie tyle miesięcy.
To zaskakujące, że człowiek zrobił wcześniej tyle tysięcy kilometrów za kierownicą samochodu po całej Polsce, teraz najlepiej odnajduje się u siebie, gdzie nie jest zależny od cen paliwa, zegarków i telefonów od opierdalającego szefa.
Co do zegarka jednak była jednak kwestia która mnie goniła. Zrobiłem parę zdjęć ciekawszym miejscom i zrobiłem sobie przerwę na gorącą herbatą z czekoladą, ale wiedziałem, że z lasu muszę wyjechać przez zmrokiem. Mam doskonałą orientację w terenie, jednak wolałem póki co nie dodawać sobie zagadnień do rozważania w drodze.
Udało mi się i empiku dotarłem przed zmrokiem. Odebrałem płytę i jak okazało się, była o 5 zł droższa niż podawał to katalog. Ale to nie ma znaczenia. Ważne że SlipKnoT – IOWA 10th Anniversary Edition była już w moich rękach. Zawinąłem ją w bluzę i włożyłem do plecaka. Uzbroiłem się na noc czyli kamizelka, światła i jazda do domu. Tym razem już drogą główną co też ma w sobie nutę szaleństwa. Wszak wiadomo ilu debili jeździ po drogach. Zawsze jest możliwość, że człowiek może w nocy świecić się jak neon a i tak jakiś wariat w niego wjedzie. Tak czy inaczej lepiej tak niż bez oświetlenia w ogóle.
Po powrocie prysznic, obiad i ten dylemat – rozłoży mnie przeziębienie czy nie. Czapka przepocona, koszulka też.....niestety. A ja sam nie czuję się jak nowo narodzony. Wszystko się okaże jutro. Swoją drogą naprawdę mnie to wkurza. Co człowiek zacznie sezon to bach, przeziębienie, katar etc. Naprawdę nie ma na to sposobów?
Dobra dość marudzenia. Pora na co ciekawsze zdjęcia z dzisiejszych wojaży.


Struga © KornFanHead

Elementy ręcznego regulowania małą zaporą wodną © KornFanHead

Mała zapora wodna na strudze © KornFanHead

Brzoza zaatakowana przez Huby © KornFanHead

Wieża Widoń © KornFanHead

Surowy las jesienią © KornFanHead

Czas na przerwę w odpowiednim miejscu © KornFanHead

Korzenie drzew nad jeziorem Wikaryjśkim © KornFanHead

Wydma nad jeziorem Wikaryjskim © KornFanHead

Empik czyli cel podróży © KornFanHead

A oto i zakup już w domu :) © KornFanHead

A to właśnie z tym arcydziełem w ręku obudził mnie listonosz :) © KornFanHead
  • DST 41.17km
  • Teren 22.00km
  • Czas 02:56
  • VAVG 14.04km/h
  • VMAX 28.90km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Sprzęt J.Notter (Emeryt)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 7 listopada 2011

Jesień w lesie czyli pierwszy raz na jednośladzie od bardzo dawna.

Niestety ale to mój pierwszy wypad od dawna. Jednak nie jestem nie usprawiedliwiony.
Od marca do kwietnia praca jako kierowca gdzie spało się po kilka godzin. I zamiast nabijać dziesiątki kilometrów rowerem, nabijałem tysiące samochodem (ok 40,000).
Potem trochę wyjazdów i nie ukrywam lenistwo. Ale wczoraj kiedy musiałem załatwić jedną sprawę w urzędzie, wsiadłem na rower i poczułem "zew".
Nie było innego wyjścia jak znowu wyruszyć przed siebie. Tak też zrobiłem, a że trasę mam zawsze w jednym kierunku - LAS - więc po powrocie do domu uszykowałem się małej eskapady.
Mając na względzie fakt, że dawno nie jeździłem, jeszcze nie wyleczyłem do końca przeziębienia, oraz moje lenistwo nie rwałem się daleko. Postanowiłem zwiedzić okolicę i zobaczyć czy coś się nie zmieniło.
Oczywiście termos z herbatą, pod sweter koszulka termoaktywna i jazda.
Już po pierwszych kilometrach poczułem różnicę w samopoczuciu. Dotleniłem się, rozciągnąłem i ogólnie poczułem się lepiej.
Żałuje tylko, że słońce świeci tak krótko ale i tak udało mi się zrobić kilka ciekawych zdjęć.
Oto one.

Jesień w lesie © KornFanHead

Jesień w lesie 2 © KornFanHead

Jesień w lesie 3 © KornFanHead

Jesień w lesie 4 © KornFanHead

Korzeń © KornFanHead

Dwie sosny i brzoza © KornFanHead

Droga do domku w lesie © KornFanHead

Jesienna panorama nad jeziorem © KornFanHead

Bagienna panorama © KornFanHead

Bagienna działalność bobrów © KornFanHead

Bagno ciszą jesienną © KornFanHead

Koryto dodatkowe © KornFanHead

A jak tylko będzie pogoda jutro znowu wyruszam:)
  • DST 18.34km
  • Teren 10.00km
  • Czas 01:15
  • VAVG 14.67km/h
  • VMAX 30.00km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Sprzęt J.Notter (Emeryt)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl