Piątek, 29 listopada 2019
Stawy bagienne i miejsca widokowe
Spotkałem się z kolegą bo kolega jest od tego aby czasem spotkać się z nim....
I tak pojechaliśmy pokręcić się po okolicy. A w drodze postanowiłem odwiedzić jedno miejsce, które odwiedzam rzadko. Powodem jest fakt, że w miejscy dwóch stawów w lesie, które są położone na terenie bagiennym, dwie dekady temu doszło do pewnej tragedii. Krótko mówiąc, w okolicach jest dom, z którego kiedyś wyszła na spacer pewna starsza Pani i...zaginęła a znaleziono ją w jednym z tych stawów.
Ostatni raz byłem tam bodajże w 2012 roku i wtedy stał jeszcze między stawami krzyż. Dziś to miejsce zmieniło się nie do poznania. Wykarczowano większość wyższej roślinności, razem z krzakami, które rosły między stawami. Także w miejscy gdzie kiedyś był owy krzyż dziś leży sterta ściętych krzaków.
Nie było potrzeby wchodzić dalej niż na dystans który widać na zdjęciach. Ogólnie to całe miejsce jest trochę creepy.
Potem azymut nad pobliskie jezioro, tam przerwa na położonej dość wysoko kładce widokowej.
A później wieża widokowa w Krzewencie z widokiem na jezioro Rakutowskie. Pierwszy raz byłem tam pod koniec lipca i jak widać ludzie naprawdę nie potrafią uszanować tego, że nadleśnictwo zaczęło robić konkretne miejsca dla turystów. Połamane schody to na pewno wynik pijackich pomysłów. I teraz ktoś bardziej strachliwy może na samą górę po prostu bać się wejść.
A powrót pod wiatr, taki że na jeziorze była naprawdę spora fala, a tutaj to rzadki widok. Wracaliśmy lasami, dalej ale spokojniej. Pod koniec na otwartym terenie było naprawdę ostro. Cóż pogoda była dziś już zupełnie inna niż wczoraj co nie zmienia faktu, że daliśmy radę.
Kończy się czas wolny. W poniedziałek powrót do pracy. Ja zamykam ten okres tym, że wykorzystałem ten czas jak tylko mogłem. Rower i inne zajęcia w których miałem zaległości.
Licznik pokazuje że od zakupu, nowy rower ma nabite ponad 500 kilometrów. Cieszy mnie ten stan bo nie stało się tak, że czasem człowiek coś kupi a potem to stoi i się kurzy.
Nie wiadomo czy jeszcze w tym roku będzie jakiś wyjazd bo siłą rzeczy pogoda nie pozwala na zbyt wiele, mimo dobrego przygotowania i chęci. Dni coraz krótsze a potem trzy weekendy do świąt a w nich min. koncerty.
Jednak to co się w ten czas przejechało to moje. A można powiedzieć, że w zasadzie dojechałem wszędzie tam gdzie planowałem.













I tak pojechaliśmy pokręcić się po okolicy. A w drodze postanowiłem odwiedzić jedno miejsce, które odwiedzam rzadko. Powodem jest fakt, że w miejscy dwóch stawów w lesie, które są położone na terenie bagiennym, dwie dekady temu doszło do pewnej tragedii. Krótko mówiąc, w okolicach jest dom, z którego kiedyś wyszła na spacer pewna starsza Pani i...zaginęła a znaleziono ją w jednym z tych stawów.
Ostatni raz byłem tam bodajże w 2012 roku i wtedy stał jeszcze między stawami krzyż. Dziś to miejsce zmieniło się nie do poznania. Wykarczowano większość wyższej roślinności, razem z krzakami, które rosły między stawami. Także w miejscy gdzie kiedyś był owy krzyż dziś leży sterta ściętych krzaków.
Nie było potrzeby wchodzić dalej niż na dystans który widać na zdjęciach. Ogólnie to całe miejsce jest trochę creepy.
Potem azymut nad pobliskie jezioro, tam przerwa na położonej dość wysoko kładce widokowej.
A później wieża widokowa w Krzewencie z widokiem na jezioro Rakutowskie. Pierwszy raz byłem tam pod koniec lipca i jak widać ludzie naprawdę nie potrafią uszanować tego, że nadleśnictwo zaczęło robić konkretne miejsca dla turystów. Połamane schody to na pewno wynik pijackich pomysłów. I teraz ktoś bardziej strachliwy może na samą górę po prostu bać się wejść.
A powrót pod wiatr, taki że na jeziorze była naprawdę spora fala, a tutaj to rzadki widok. Wracaliśmy lasami, dalej ale spokojniej. Pod koniec na otwartym terenie było naprawdę ostro. Cóż pogoda była dziś już zupełnie inna niż wczoraj co nie zmienia faktu, że daliśmy radę.
Kończy się czas wolny. W poniedziałek powrót do pracy. Ja zamykam ten okres tym, że wykorzystałem ten czas jak tylko mogłem. Rower i inne zajęcia w których miałem zaległości.
Licznik pokazuje że od zakupu, nowy rower ma nabite ponad 500 kilometrów. Cieszy mnie ten stan bo nie stało się tak, że czasem człowiek coś kupi a potem to stoi i się kurzy.
Nie wiadomo czy jeszcze w tym roku będzie jakiś wyjazd bo siłą rzeczy pogoda nie pozwala na zbyt wiele, mimo dobrego przygotowania i chęci. Dni coraz krótsze a potem trzy weekendy do świąt a w nich min. koncerty.
Jednak to co się w ten czas przejechało to moje. A można powiedzieć, że w zasadzie dojechałem wszędzie tam gdzie planowałem.

Stawy bagienne© MrHead

Wykarczowane krzaki na kupie między stawami© MrHead

To miejsce jest trochę przerażające© MrHead

Ambona myśliwska© MrHead

Punkt widokowy© MrHead

Zachodzące słońce© MrHead

Połamane schody na wieży widokowej w Krzewencie© MrHead

Widok na starą wieżę widokową tuż u brzegów jeziora Rakutowskiego© MrHead

Poziom 2 kolejny złamany stopień© MrHead

Widok z wieży, krowy pasą się leniwie© MrHead

Zachód słońca przy deszczowych chmurach© MrHead

Krowy się pasą leniwie© MrHead

fala na tym jeziorze to rzadkość© MrHead
- DST 34.47km
- Teren 10.00km
- Czas 02:48
- VAVG 12.31km/h
- VMAX 40.20km/h
- Temperatura 6.0°C
- Kalorie 962kcal
- Podjazdy 392m
- Sprzęt Unibike Crossfire Disc GTS 2019
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!