Informacje

  • Wszystkie kilometry: 9481.55 km
  • Km w terenie: 1675.50 km (17.67%)
  • Czas na rowerze: 24d 19h 04m
  • Prędkość średnia: 15.01 km/h
  • Suma w górę: 11479 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy MrHead.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Sobota, 9 czerwca 2012

Test - recenzja licznika Profex 22 funkcje

Czekając na zniesienie zakazy wstępu do lasu postanowiłem podzielić się moją opinią na temat nowego nabytku jakim jest licznik Profex wraz ze zdjęciami na końcu recenczji. Życzę zatem miłej lektury.


Niemiecka firma Profex to znany producent akcesoriów rowerowych. Wśród nich liczniki, które są dostępne na naszym rynku praktycznie w każdym sklepie rowerowym czy w większych sieciach hipermarketów. Marka ta ma swoich zwolenników jak i przeciwników. Główne podejrzenia malkontentów to niska cena w porównaniu do liczników takich producentów jak Sigma czy Kellys. Przy tych samych funkcjach Profex jest zdecydowanie tańszy i sprawia wrażenie słabszego jakościowo. Jak jest naprawdę?
Otóż okazuje się, że czasem warto zaufać marce, która na pierwszy rzut oka zbytniego zaufania nie wzbudza. Osobiście przekonałem się o tym kupując 6 lat temu w Tesco model 1200 za ok 25zł. Przy założeniu, że miał to być licznik przejściowy i nie dawałem mu szans na więcej niż jeden sezon, ten niepozorny licznik bardzo mnie zaskoczył. Przeżył wiele, upadki, deszcze, mrozy itp. Działał bez zarzutów i w końcu padł, jednak czas jego działania można uznać za więcej niż zadowalający. Poza tym był bardzo solidny, dobrze spasowany i dokładny.
Skoro nie było szans na reanimację tego urządzenia, trzeba było zaopatrzyć się w nowy.
W poszukiwaniach nowego sprzętu znowu wybrałem się do hipermarketu(4 maja) , tym razem Real. Co ciekawe liczników był multum w tym również Profex oraz trochę inny bez nazwy, który wyglądał podobnie ale nie miał logo na obudowie. Kryterium zakupu było proste, licznik do 50zł z termometrem. Wybrałem w końcu ten „no name” z 22 funkcjami za 44zł.
Jak się potem okazało to oczywiście Profex, który miał te same funkcje co wszystkie obok z logiem droższe o co najmniej 10 zł.
Pierwsza sprawa to szkoda, że licznik nie ma oznaczenia fabrycznego modelu, to może utrudnić poszukiwania potencjalnym nabywcom.
Licznik zapakowany jest fabrycznie w plastikowy blister, co według mnie nie jest zbyt dobrym rozwiązaniem. Jako opakowanie sprawdza się świetnie, bo sprzęt jest w miarę dobrze chroniony, ale podczas ewentualnej reklamacji bywają problemy, szczególnie w sprzedaży wysyłkowej.
W opakowaniu znajdują się:
- Licznik
- Platforma przewodowa z sensorem
- Magnes na szprychę
- 6 pasków zaciskowych
- 4 różne instrukcje (w tym 3 po polsku i 1 po niemiecku)
- 2 rodzaje informacji producenta o produkcie (niemiecka i polska)
Po ostrożnym odbezpieczeniu opakowania wyciągamy wszystko na wierzch. Na liczniku nałożona jest cienka folia ochronna z przykładowym nadrukiem prezentującym wygląd wyświetlacza podczas działania. Pięć minut po wyjęciu licznika z blistra na wyświetlaczu przyklejona jest już folia poliwęglanowa, którą uważam za bardziej przydatną w takim urządzeniu niż w telefonie. Pozostałe akcesoria schowane są w małej torebce foliowej.

Instalacja.
W zasadzie nie potrzeba do niej instrukcji. Każdy kto choć raz zakładał licznik może to zrobić prawie z zamkniętymi oczami. Kilka pasków zaciskowych na kierownicę by umiejscowić platformę, kolejne niżej do sensora i następne zabezpieczające przewód. Tym razem nie było zabawy z gumowymi podkładkami. W licznikach Profex są one umiejscowione na stałe zarówno pod platformą jak i pod sensorem. Wszystko to sprawia, że ilość części w zestawie ograniczona jest do niezbędnego mimimum.

Zanim ruszę w sprawdzającą przejażdżkę....
Nim zostaną nabite pierwsze kilometry trzeba zwrócić uwagę na sam licznik i parametry. Podstawa to poprawnie wpisany obwód koła. Tym razem nie posiłkowałem się tabelką, tylko osobiście zmierzyłem obwód koła. Dokładnie 2160 mm i wszystko jasne. Po wpisaniu obwodu licznik pyta nas o ilość kilometrów do przeglądu, następnie o wiek i wagę a na końcu ustawiamy zegarek.
Waga i wiek potrzebna jest do przeliczania spalonych kalorii i tłuszczu, co jak się potem okazało było dla mnie nową, bardzo przydatną funkcją.
Tuż po zakupie zauważyłem, że licznik posiada o wiele więcej funkcji niż się po nim spodziewałem. Oprócz wymaganego termometru i wspomnianego licznika kalorii, urządzenie wyposażone jest również w „pamięć tymczasową” czymkolwiek to jest(!), oraz co chyba najbardziej ciekawe – podświetlenie.

Odpowiednio skalibrowany licznik umiejscowiłem w platformie i....

W drogę!
Pierwsze co zwróciło moją uwagę to fakt, że licznik reaguje na zmiany prędkości wolniej niż zwykły Profex 1200. Po jakimś czasie jednak przyzwyczaiłem się do tego i jechało się już normalnie.
W czasie jazdy okazało się, że licznik posiada jeszcze jedną funkcję. W prawym górnym rogu wyświetlacza widnieje symbol „+”, który oznajmia nam że obecnie nasza prędkość jest wyższa od prędkości średniej AVS. I odwrotnie, jeśli widać „-” to znaczy, że jedziemy wolniej niż prędkość średnia, co może być mobilizatorem do szybszej jazdy. Kolejna sprawa, która zwróciła moją uwagę to fakt, że licznik jest o wiele „wyższy” niż płaski poprzednik. Po pewnym czasie i na to przestałem zwracać uwagę.
Podczas pierwszej wycieczki miałem wrażenie, że licznik błędnie nabija kilometry a termometr zawyża wyniki. Jak się okazało nic bardziej mylnego, porównując potem przejechaną trasę z mapami google, wyniki kilometrów były niemal identyczne, a temperaturę porównałem z termometrem domowym i wyniki były takie same.
Teraz przejdę do małej wady jaką zauważyłem podczas jazdy, mianowicie lekkie luzy licznika na platformie podczas przełączania funkcji. Luz w zasadzie minimalny ale wyraźnie odczuwalny. Mam nadzieję, że w trakcie użytkowania się nie zwiększy.
Druga wada to same klawisze, wydaje się, że również mają lekkie luzy, co może być szczególnie uciążliwe jeśli ewentualnie się później wyrobią. A zaznaczyć trzeba, że aby przejść przez wszystkie funkcje prawego klawisza trzeba użyć go aż 10 razy. Mam jednak nadzieję, że po kilku setkach kilometrów przestanę zwracać na to uwagę a klawisze będą działać tak jak pierwszego dnia.
Kolejną wadą jest lekkie niedogadanie się funkcji w liczniku. Chodzi mianowicie o podświetlenie i pamięć tymczasową. Podświetlić licznik możemy na 2 sposoby. Kiedy przytrzymamy prawy klawisz przez 2 sekundy ekran włączy podświetlenie na 8 sekund prezentując nam funkcje SCAN podstawowych parametrów wycieczki. Jeśli chcemy włączyć podświetlenie bez tej opcji musimy wcisnąć lewy przycisk. Tylko że w ten sam sposób uruchamia się jednocześnie „pamięć tymczasową”, a więc jeśli ostatnią opcją był na przykład zegarek to by go zobaczyć w podświetleniu należy wcisnąć lewy klawisz 2 razy by włączyć i natychmiastowo wyłączyć „pamięć tymczasową”. Idzie przywyknąć, ale instrukcja mogłaby o tym wspomnieć na marginesie.

Z pozostałych funkcji licznik oczywiście posiada wybór mile lub kilometry. Stopnie temperatury w C° lub F°, oraz podczas jazdy wyświetla prędkość również w dziesiętnych. Co ważne to pierwszy Profex z którym się spotkałem, mający funkcje wpisania przejechanego całkowitego dystansu, co jest szczególnie przydatne przy restarcie czy wymianie baterii. A jeśli o niej mowa, to na pokładzie znalazła się chyba największa z możliwych. Tutaj również Profex poprawił błędy z poprzednich modeli w których była mała klapka, teraz jest odkręcana monetą pokrywka. A pod nią 3 razy większa bateria niż w poprzedniku. Nie ma się jednak co dziwić, w końcu przy takiej ilości funkcji potrzebny jest spory magazyn energii szczególnie przy podświetlaniu wyświetlacza.

Wróćmy na moment do samej platformy, kabla i sensora. Tutaj również pojawiły się poprawki. Na całe szczęście kabel jest bardzo ciasno wsunięty w platformę a dalej „zatopiony” w plastiku co uniemożliwi przerywania dopływu impulsów przy ewentualnym naciągnięciu kabla. A ten jest zdecydowanie grubszy tym samym mniej narażony na uszkodzenia. Sensor w zasadzie identyczny, jednak sam magnes już inaczej wkręcany na szprychę, co w moim przypadku poskutkowało tym, że sensor na widelcu umiejscowiony jest pod skosem bo inaczej nie było możliwości by nie stykał się z magnesem. Początkowo bałem się, że będzie to miało wpływ na wyniki ale jak się potem okazało nic takiego nie miało miejsca.

Podsumowanie.
22 funkcyjny licznik Profex był dla mnie zakupem koniecznym. Kolejny raz mam możliwość korzystania z urządzenia tej marki i mam nadzieję, że wytrzyma chociaż połowę tego co poprzednik. Patrząc na to ile posiada funkcji i cenę odnoszę wrażenie, że jest to idealny przykład odpowiedniej równowagi jakość – cena.
Śmiało mogę go polecić rowerzystom, którzy niekoniecznie są wyczynowcami i nie potrzebują super drogich liczników na ekstremalne wyprawy. W zasadzie przy tej cenie nic lepszego nie znajdziecie.
Oczywiście urządzenie nie jest pozbawione wad. Wymagających rowerzystów zasmuci fakt, że platforma przystosowana jest tylko do instalacji na kierownicy. A zwolenników totalnej nowoczesności może zniechęcić to, że licznik droga od sensora do licznika jest przewodowa. Co w moim przypadku było celowym wyborem, gdyż czytałem że liczniki bezprzewodowe lubią łapać różne fale radiowe które spotkają na swojej drodze. A to ma oczywiście wpływ na wyniki.

Dziś mam przejechane już 360 km i mogę spokojnie stwierdzić, że poprzednio wspomniane małe wady poszły w zapomnienie.


Porównanie starego i nowego, jeszcze nie rozpakowanego modelu © KornFanHead

Sporych rozmiarów bateria, gwarantująca długi zapas energii. Bardzo dobry system zamykania pokrywki © KornFanHead

Nowa i stara platforma obok siebie. Widać, że nowa jest zdecydowanie solidniejsza. © KornFanHead

Stary sensor po lewej, nowy po prawej. Prawie takie same w nowym grubszy kabel © KornFanHead

Stara platforma na chwilę przed zdemontowaniem © KornFanHead

A to już nowa, na swoim miejscu. © KornFanHead

A tak to wygląda po założeniu na nią licznika. © KornFanHead

Sensor i magnes do którego instalacji nie potrzeba śrubokręta. © KornFanHead

Nowy licznik na swoim miejscu. Jazda z pakietem informacji jest o wiele bardziej satysfakcjonująca. © KornFanHead

W połowie dziewiczej wycieczki. © KornFanHead

Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl