Informacje

  • Wszystkie kilometry: 9481.55 km
  • Km w terenie: 1675.50 km (17.67%)
  • Czas na rowerze: 24d 19h 04m
  • Prędkość średnia: 15.01 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy MrHead.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Piątek, 4 maja 2012

Po licznik

Dziś choć mniej chętnie niż wczoraj wybrałem się w kierunku Włocławka. W sumie planowałem wyjazd na Nowy Duninów, ale biorąc pod uwagę fakt, że nie mam licznika, planowany od jakiegoś czasu kurs na Włocławek zrealizowałem właśnie dziś. Tym bardziej, że był to wyjazd nie tylko załatwić pewną sprawę, ale przede wszystkim po zakup nowego licznika. Z jednej strony cały czas mi szkoda tamtego wysłużonego Profexa 1200, z drugiej czułem podekscytowanie przed nabyciem nowej „zabawki”. Wcześniej w moim miasteczku sprawdziłem dwa sklepy z częściami rowerowymi. Liczniki były, ale słabe parametrami i drogie. Tak jak więc przypuszczałem trzeba było to zakupić w większym mieście.
Do Włocławka pojechałem przez lasy jak to zwykle bywa. Nie był to jednak zbyt dobry pomysł. Wczoraj i dzisiaj trochę popadało i podłoże było niezdecydowane. Normalnie to albo jest piach, albo jest ubite albo błoto. Tym razem było tak jakby ktoś polał mąkę wodą przed urobieniem ciasta. Jechało się jak po piachu który w dodatku lepił się do kół. Ale to nic, trochę wolniejszym tempem udało mi się dotrzeć. Najpierw załatwić jedną sprawę a po formalnościach na „polowanie”.
Na pierwszy ogień poszedł supermarket Kaufland. Jak zwykle dział przemysłowy ciasny ale części rowerowe były. Liczniki też i wśród wyraźnej tandety jeden, który wyglądem odrzucał, ale zachęcał funkcjami. A moje wytyczne to: sprzęt do 50zł z termometrem na pokładzie.
Zrobiłem zdjęcie informacji podanej na liczniku oraz cenie i pomknąłem dalej. Tym razem na Real ale zanim do niego dotarłem wcześniej wpadła mi myśl, że w Lidl'u też może dostanę licznik, w końcu sezon rowerowy w pełni również w sklepach. Przeliczyłem się jednak i spośród wielu ciekawych rzeczy w tym również tych dla bikerów, nie znalazłem liczników. Albo ich nie było albo się sprzedały. No nic, kupiłem tylko coś słodkiego na drogę i dalej podjechałem do Real'a. Ten hipermarket raczej nigdy nie zawodzi jeśli chodzi o taki asortyment. Kiedy doszedłem do działu rowerowego uśmiech zagościł na mojej twarzy. Wybór duży, zarówno w modelach jak i w cenach.
Królowały liczniki firmy Profex (ku mojej uciesze) z naciskiem na bezprzewodowe. Ceny jednak trochę przesadzone, za zwykły licznik z podstawowymi bajerami i sensorem bez kabla prawie 40zł. Bardziej wypasione liczniki grubo ponad 50zł. Najdroższy prawie 80 a ja nie tego szukałem. Na końcu po przegrzebaniu w kartonie gdzie znajdowały się włożone luzem nie ocenione liczniki znalazłem coś ciekawego. Licznik nie miał na etykiecie nazwy firmy ale byłem od razu pewien, że to też jest Profex. Ta sama szata graficzna i wzornictwo tylko brak graweru z logiem firmy. 22 funkcje w tym termometr i podświetlenie, w dodatku przewodowy, to jest to. Poszedłem sprawdzić cenę – 44 zł. Byłem prawie pewien, że właśnie trzymam mój nowy licznik. Wcześniej jednak postanowiłem, że zanim dokonam wyboru sprawdzę wszystkie duże sklepy. Tak więc odłożyłem licznik do pudełka na samym końcu by nie kusił potencjalnych klientów na wierzchu.
Pomknąłem do Tesco, miejsca gdzie zakupiłem mój poprzedni licznik 6 lat temu. I w sumie byłem więcej niż pewien, że tam znajdę jeszcze większy wybór i lepszy licznik bo w sumie w Tesco często są takie okazje. Na miejscu przeżyłem mały zawód. Dział rowerowy był, ale strasznie okrojony. Nie dość, że podstawowych akcesoriów było co kot na płakał, to tam gdzie zawsze były różne dodatkowe bajery, teraz królowały półki z gadżetami na Euro 2012. Pierwszy raz zaczęło mi przeszkadzać zbytnie ekscytowanie się tymi mistrzostwami. W dodatku zbliżał się wieczór i robiło się chłodno a ja miałem na sobie tylko bluzę termoaktywną i spodenki. Pojechałem do Tesco na marne choć liczyłem na udane łowy. Zawrotka na Real i marsz do kartonu w którym czekał „mój” licznik. Potem do kasy i jeszcze do punktu GSM po zakup folii poliwęglanowej (a niech facet zarobi, mi potrzeba kawałek ale z 7 cali folii zawsze coś więcej się przyda) i w drogę do domu.
Na ścieżce w lesie postój, baton, picie i zbrojenie się do jazdy nocnej. Jak byłem małym chłopcem to rajcowało mnie aż przesadne oświetlenie w samochodzie czy rowerze. Teraz zakładam sporą liczbę elementów odblaskowych nie dla frajdy ale dla bezpieczeństwa. W myśl zasady, że głupota nie śpi, wolę by w nocy oświetlony lampami aut świecić się jak neon niż być ledwo widocznym. Dlatego kamizelka, opaska na nogę i druga opaska wokół koszyka (zdjęcie poniżej), do tego mrugające światło z tyło. Z tyłu mam więc 3 punkty czerwone, lampa na baterie, odblask (fabryczny) w bagażniku i odblask od lampki na dynamo, której nie używam. Nie robię tego bo już przy montażu nie mogłem znaleźć masy a poza tym i tak mało daje widoczności. Tak więc cały prąd idzie na przód dając mi optymalnie więcej światła i wreszcie w miarę dobrze widzę drogę przed sobą. Ale lampka z tyłu jest bo to zawsze odblask.
Okazało się również, że i rękawiczki mają paski z odblaskiem.
Tak więc uszykowany ruszyłem do domu trasą numer 1, przy na szczęście niezbyt intensywnym ruchu. Było chłodno, ale nie zimno więc dało się znieść.
Po doprowadzeniu się do stanu higienicznej czystości zająłem się licznikiem. Nie, nie montowałem go, to zrobię jutro, dziś najpierw rozpakowanie po którym okazało się, że mam rację że to Profex bo na platformie i pod licznikiem są naklejki z logiem. Lektura instrukcji z której za chiny nie mogę rozkminić na czym polega „Pamięć Tymczasowa”. To pewnie okaże się podczas użytkowania.
Po przeczytaniu wszystkich papierków dodanych do opakowania i zeskanowaniu ich (tak proszę państwa takie rzeczy lubią się gubić, lepiej mieć kopie na twardym dysku), zająłem się naklejaniem folii.
Dziś nawet go nie włączyłem, zrobię to jutro przy montażu.
I z tego miejsca zapowiadam, że zrobię test porównawczy tego modelu z poprzednim.
Słów jeszcze kilka o moim wyborze, dlaczego Profex a nie Sigma czy Kellys? Odpowiedź jest prosta, skoro poprzedni model tej firmy mnie nie zawiódł przez tyle lat to czemu nie ufać tej marce. Poza tym sam mój rower nie jest drogim modelem, więc po co kłaść tam coś o co będę drżał, że porysuje mi się w kieszeni jak trafią tam też klucze. No i po raz kolejny wychodzę z założenia, że nie nastawiam się na to że będzie mega wytrzymały ale będę się cieszyć jeśli da radę chociaż połowę tego czasu co poprzednik. No i jeszcze jedna sprawa, trochę mniej żal przy ewentualnym zgubieniu którego wykluczyć nigdy nie można.
Poza tym Profex nie oszukuje klienta jeśli podaje funkcje. Na allegro jest wysyp podstawowych liczników, którym przypisuje się więcej funkcji by to sprzedać. I tak funkcjami jest to, że ekran jest dwudzielny, a przecież nie dało by rady by ekran wyświetlał jeden rząd bo miałby tylko 1 funkcję. Podaje się również za funkcję, że ekran sam gaśnie, czy inne podstawowe rzeczy.
Tymczasem w zakupionym prze ze mnie modelu jest nie tylko termometr ale także licznik kalorii, pamięć tymczasowa (czymkolwiek to jest) i co mnie chyba najbardziej zaskoczyło, podświetlenie.
Jak to wszystko działa przekonam się już jutro podczas wycieczki. Kierunek – Nowy Duninów.
A dziś kilometry jeszcze na podstawie www.bikemap.net

P.S. Chciałbym podziękować mojej Kochanej Dziewczynie za to, że sprawiła rozmową, że ten tekst pisało mi się niezwykle lekko!




A tak to wyygląda na zdjęciu, chyba tylko ślepy nie zauważy na drodze. © KornFanHead
Mój nowy nabytek © KornFanHead
  • DST 43.00km
  • Teren 10.00km
  • Temperatura 12.0°C
  • Sprzęt J.Notter (Emeryt)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl