Informacje

  • Wszystkie kilometry: 9481.55 km
  • Km w terenie: 1675.50 km (17.67%)
  • Czas na rowerze: 24d 19h 04m
  • Prędkość średnia: 15.01 km/h
  • Suma w górę: 11479 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy MrHead.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2012

Dystans całkowity:442.34 km (w terenie 80.00 km; 18.09%)
Czas w ruchu:23:07
Średnia prędkość:15.46 km/h
Maksymalna prędkość:51.30 km/h
Suma kalorii:6068 kcal
Liczba aktywności:16
Średnio na aktywność:27.65 km i 1h 39m
Więcej statystyk
Środa, 9 maja 2012

Do Włocławka i po okolicy

Tak jak planowałem to wcześniej, dziś wybrałem się do Włocławka. Nie lasami, nie wioskami, normalnie trasą numer 1.
Przyznam, że sam jestem zaskoczony tym jak szybko teraz się przemieszczam rowerem. Kiedyś przejechać odcinek do miasta w ciągu 45 min to był wyczyn, teraz zajęło mi to ok 40 min.
Po załatwieniu sprawy w banku udałem się do Biedronki, bo w połowie drogi zorientowałem się, że nie zabrałem nic do picia. I jak zwykle udało mi się kupić napój w atrakcyjnej cenie.
Powrót min. przez las, szukając dawnej ścieżki co prawie mi się udało. Może jutro znowu się wybiorę i poszukam dalszego odcinka.
Sztuczny kanał idący od jeziora Rybnica © KornFanHead

Jezioro Rybnica © KornFanHead

Żółty szlak pieszy przy jeziorze Rybnica. Dawno mnie tam nie było, oznakowania aż wyblakły. © KornFanHead
  • DST 44.44km
  • Teren 7.00km
  • Czas 02:42
  • VAVG 16.46km/h
  • VMAX 32.70km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Kalorie 963kcal
  • Sprzęt J.Notter (Emeryt)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 9 maja 2012

Po ziemniaczki

Dzisiejszy plan - wyjazd na Włocławek, ale to obiedzie. Przedtem trzeba było pojechać na wieś po ziemniaki. No więc na rower i w drogę. 15 kg nie jest aż tak ciężkie kiedy posłusznie leży w koszyku.
  • DST 6.04km
  • Czas 00:23
  • VAVG 15.75km/h
  • VMAX 45.60km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • Kalorie 139kcal
  • Sprzęt J.Notter (Emeryt)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 8 maja 2012

Małe kółko w okół miasta

Krótka przejażdżka w wypatrywaniu lepszej pogody. Niby prawie 20 stopni ale odczuwalnie o wiele mniej. Może jutro się ociepli, bo zew jazdy trwa.
Przy okazji dziś niespodziewanie udało się zrealizować jedno z noworocznych postanowień. Mamy maj a już przejechałem więcej niż rok temu:)
  • DST 10.09km
  • Czas 00:40
  • VAVG 15.14km/h
  • VMAX 26.00km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Kalorie 214kcal
  • Sprzęt J.Notter (Emeryt)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 5 maja 2012

Nowy Duninów zdobyty

Tak jak pisałem wczoraj, dziś miałem zamiar udać się na Nowy Duninów. Wiedziałem jednak, że to dość spory kawałek i założyłem sobie od rana, że jak dojadę do drogi Gostynin – Nowy Duninów, to i tak będzie dobrze.
Zanim jednak można było się w ogóle wybrać w drogę, musiałem założyć nowy licznik. Po zdjęciu starej platformy porównałem ją z nową. Profex wyraźnie bierze sobie do serca jakość i widać, ze poprawiono kilka szczegółów. Kabel jest zdecydowanie grubszy, lepiej rozwiązana jest platforma i nie ma ryzyka by nie stykało jak miało to miejsce czasem w poprzednim.
Poza tym sensor prawie taki sam, a przy instalacji musiałem go przechylić do przodu bo inaczej ni jak magnez nie mógł swobodnie chodzić.
Jedyna wada to lekkie luzy licznika na platformie, ale naprawdę lekkie.
Wcześniej pomiar koła i wbicie kodu 2160.
A potem w drogę. Kiedy dotarłem tam gdzie skończyłem wczoraj, zaczęła się cała zabawa. Lipianki, piękna wieś o tej porze roku. Jakoś nawet w powietrzu czuć, że to Mazowsze a nie Kujawy. Potem Duninów Duży cały czas prostą drogą ok 5km.
I kiedy dotarłem do drogi Gostynin – Nowy Duninów przez chwilę się zastanawiałem czy już wracać czy jechać dalej. Pogoda świetna, sił jeszcze miałem sporo a i godzina późna nie była. Ruszyłem więc dalej i nie żałuję. Po kilku kilometrach trafiłem do celu. Spędziłem tam ponad pół godziny cykając zdjęcia i obserwując okolicę. W kościele był ślub ale mimo to zdjęcia robiłem bo na zewnątrz nie było „gapiów”.
Ogólnie zawsze mi się ta miejscowość podobała. Niedługo znowu tam wrócę. Dziś był to cel, za kilka dni będzie to przystanek bo mam zamiar zaatakować dystans na Płock......Ale to już później.
Na powrocie wizyta w spożywczaku po parę kalorii. A skoro o nich mowa, to licznik ma i tę opcję. Nie wiedziałem, że będzie tak przydatna, naprawdę można sobie ustalić co i kiedy zjeść.
Termometr super sprawa i podświetlenie, już obok domu mogłem je wypróbować.
To był świetny dzień, rekordowy dzień, zarówno w dystansie jak i prędkości maksymalnej w tym roku.



Po lewej nowa platforma, po prawej stara. Widać, że Porfex dopracował kilka istotnych szczegółów. © KornFanHead

Stary sensor po lewej, nowy po prawej. Prawie takie same w nowym grubszy kabel © KornFanHead

Wczoraj w tym miejscu był punkt skrajny. Dziś w zasadzie stąd zaczęła się zabawa. © KornFanHead

Chwila ochłody kiedy słońce za chmurką © KornFanHead

Nowy licznik na swoim miejscu. Jazda z pakietem informacji jest o wiele bardziej satysfakcjonująca. © KornFanHead

Piękna jest ta wiosna. Między Lipiankami a Duninowem Dużym © KornFanHead

Piękna zieleń na wsi. Aż chce się jechać, aż chce się żyć © KornFanHead

Nowy Duninów zdobyty. Dawno mnie tu nie było © KornFanHead

Jeden z dwóch pałaców, w tle po prawej drugi © KornFanHead

Strumień w parku. Widok z mostku © KornFanHead

Pełno tam takich widoków © KornFanHead

i takich na przykład © KornFanHead

Drugi dworek. Ten pierwszy w tle po lewej © KornFanHead

Zatoka portowa w Nowym Dunionwie z widokiem na Wisłę. © KornFanHead

Zatoka i widok na Nowy Duninów © KornFanHead

Wisła, widok na Płock. I mój cień bo słońce już dość nisko było © KornFanHead

I jeszcze jeden dworek. © KornFanHead

A to Ja.... © KornFanHead

Od zachodu znowu straszyły chmury. Na szczęście tylko straszyły choć w radiu ciągle mówili, że to pewne że będą burze © KornFanHead

Na koniec dnia 5 km od domu księżyc. Dawno tak dużego nie widziałem. © KornFanHead
  • DST 75.47km
  • Teren 4.00km
  • Czas 04:18
  • VAVG 17.55km/h
  • VMAX 51.30km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Kalorie 1676kcal
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 4 maja 2012

Po licznik

Dziś choć mniej chętnie niż wczoraj wybrałem się w kierunku Włocławka. W sumie planowałem wyjazd na Nowy Duninów, ale biorąc pod uwagę fakt, że nie mam licznika, planowany od jakiegoś czasu kurs na Włocławek zrealizowałem właśnie dziś. Tym bardziej, że był to wyjazd nie tylko załatwić pewną sprawę, ale przede wszystkim po zakup nowego licznika. Z jednej strony cały czas mi szkoda tamtego wysłużonego Profexa 1200, z drugiej czułem podekscytowanie przed nabyciem nowej „zabawki”. Wcześniej w moim miasteczku sprawdziłem dwa sklepy z częściami rowerowymi. Liczniki były, ale słabe parametrami i drogie. Tak jak więc przypuszczałem trzeba było to zakupić w większym mieście.
Do Włocławka pojechałem przez lasy jak to zwykle bywa. Nie był to jednak zbyt dobry pomysł. Wczoraj i dzisiaj trochę popadało i podłoże było niezdecydowane. Normalnie to albo jest piach, albo jest ubite albo błoto. Tym razem było tak jakby ktoś polał mąkę wodą przed urobieniem ciasta. Jechało się jak po piachu który w dodatku lepił się do kół. Ale to nic, trochę wolniejszym tempem udało mi się dotrzeć. Najpierw załatwić jedną sprawę a po formalnościach na „polowanie”.
Na pierwszy ogień poszedł supermarket Kaufland. Jak zwykle dział przemysłowy ciasny ale części rowerowe były. Liczniki też i wśród wyraźnej tandety jeden, który wyglądem odrzucał, ale zachęcał funkcjami. A moje wytyczne to: sprzęt do 50zł z termometrem na pokładzie.
Zrobiłem zdjęcie informacji podanej na liczniku oraz cenie i pomknąłem dalej. Tym razem na Real ale zanim do niego dotarłem wcześniej wpadła mi myśl, że w Lidl'u też może dostanę licznik, w końcu sezon rowerowy w pełni również w sklepach. Przeliczyłem się jednak i spośród wielu ciekawych rzeczy w tym również tych dla bikerów, nie znalazłem liczników. Albo ich nie było albo się sprzedały. No nic, kupiłem tylko coś słodkiego na drogę i dalej podjechałem do Real'a. Ten hipermarket raczej nigdy nie zawodzi jeśli chodzi o taki asortyment. Kiedy doszedłem do działu rowerowego uśmiech zagościł na mojej twarzy. Wybór duży, zarówno w modelach jak i w cenach.
Królowały liczniki firmy Profex (ku mojej uciesze) z naciskiem na bezprzewodowe. Ceny jednak trochę przesadzone, za zwykły licznik z podstawowymi bajerami i sensorem bez kabla prawie 40zł. Bardziej wypasione liczniki grubo ponad 50zł. Najdroższy prawie 80 a ja nie tego szukałem. Na końcu po przegrzebaniu w kartonie gdzie znajdowały się włożone luzem nie ocenione liczniki znalazłem coś ciekawego. Licznik nie miał na etykiecie nazwy firmy ale byłem od razu pewien, że to też jest Profex. Ta sama szata graficzna i wzornictwo tylko brak graweru z logiem firmy. 22 funkcje w tym termometr i podświetlenie, w dodatku przewodowy, to jest to. Poszedłem sprawdzić cenę – 44 zł. Byłem prawie pewien, że właśnie trzymam mój nowy licznik. Wcześniej jednak postanowiłem, że zanim dokonam wyboru sprawdzę wszystkie duże sklepy. Tak więc odłożyłem licznik do pudełka na samym końcu by nie kusił potencjalnych klientów na wierzchu.
Pomknąłem do Tesco, miejsca gdzie zakupiłem mój poprzedni licznik 6 lat temu. I w sumie byłem więcej niż pewien, że tam znajdę jeszcze większy wybór i lepszy licznik bo w sumie w Tesco często są takie okazje. Na miejscu przeżyłem mały zawód. Dział rowerowy był, ale strasznie okrojony. Nie dość, że podstawowych akcesoriów było co kot na płakał, to tam gdzie zawsze były różne dodatkowe bajery, teraz królowały półki z gadżetami na Euro 2012. Pierwszy raz zaczęło mi przeszkadzać zbytnie ekscytowanie się tymi mistrzostwami. W dodatku zbliżał się wieczór i robiło się chłodno a ja miałem na sobie tylko bluzę termoaktywną i spodenki. Pojechałem do Tesco na marne choć liczyłem na udane łowy. Zawrotka na Real i marsz do kartonu w którym czekał „mój” licznik. Potem do kasy i jeszcze do punktu GSM po zakup folii poliwęglanowej (a niech facet zarobi, mi potrzeba kawałek ale z 7 cali folii zawsze coś więcej się przyda) i w drogę do domu.
Na ścieżce w lesie postój, baton, picie i zbrojenie się do jazdy nocnej. Jak byłem małym chłopcem to rajcowało mnie aż przesadne oświetlenie w samochodzie czy rowerze. Teraz zakładam sporą liczbę elementów odblaskowych nie dla frajdy ale dla bezpieczeństwa. W myśl zasady, że głupota nie śpi, wolę by w nocy oświetlony lampami aut świecić się jak neon niż być ledwo widocznym. Dlatego kamizelka, opaska na nogę i druga opaska wokół koszyka (zdjęcie poniżej), do tego mrugające światło z tyło. Z tyłu mam więc 3 punkty czerwone, lampa na baterie, odblask (fabryczny) w bagażniku i odblask od lampki na dynamo, której nie używam. Nie robię tego bo już przy montażu nie mogłem znaleźć masy a poza tym i tak mało daje widoczności. Tak więc cały prąd idzie na przód dając mi optymalnie więcej światła i wreszcie w miarę dobrze widzę drogę przed sobą. Ale lampka z tyłu jest bo to zawsze odblask.
Okazało się również, że i rękawiczki mają paski z odblaskiem.
Tak więc uszykowany ruszyłem do domu trasą numer 1, przy na szczęście niezbyt intensywnym ruchu. Było chłodno, ale nie zimno więc dało się znieść.
Po doprowadzeniu się do stanu higienicznej czystości zająłem się licznikiem. Nie, nie montowałem go, to zrobię jutro, dziś najpierw rozpakowanie po którym okazało się, że mam rację że to Profex bo na platformie i pod licznikiem są naklejki z logiem. Lektura instrukcji z której za chiny nie mogę rozkminić na czym polega „Pamięć Tymczasowa”. To pewnie okaże się podczas użytkowania.
Po przeczytaniu wszystkich papierków dodanych do opakowania i zeskanowaniu ich (tak proszę państwa takie rzeczy lubią się gubić, lepiej mieć kopie na twardym dysku), zająłem się naklejaniem folii.
Dziś nawet go nie włączyłem, zrobię to jutro przy montażu.
I z tego miejsca zapowiadam, że zrobię test porównawczy tego modelu z poprzednim.
Słów jeszcze kilka o moim wyborze, dlaczego Profex a nie Sigma czy Kellys? Odpowiedź jest prosta, skoro poprzedni model tej firmy mnie nie zawiódł przez tyle lat to czemu nie ufać tej marce. Poza tym sam mój rower nie jest drogim modelem, więc po co kłaść tam coś o co będę drżał, że porysuje mi się w kieszeni jak trafią tam też klucze. No i po raz kolejny wychodzę z założenia, że nie nastawiam się na to że będzie mega wytrzymały ale będę się cieszyć jeśli da radę chociaż połowę tego czasu co poprzednik. No i jeszcze jedna sprawa, trochę mniej żal przy ewentualnym zgubieniu którego wykluczyć nigdy nie można.
Poza tym Profex nie oszukuje klienta jeśli podaje funkcje. Na allegro jest wysyp podstawowych liczników, którym przypisuje się więcej funkcji by to sprzedać. I tak funkcjami jest to, że ekran jest dwudzielny, a przecież nie dało by rady by ekran wyświetlał jeden rząd bo miałby tylko 1 funkcję. Podaje się również za funkcję, że ekran sam gaśnie, czy inne podstawowe rzeczy.
Tymczasem w zakupionym prze ze mnie modelu jest nie tylko termometr ale także licznik kalorii, pamięć tymczasowa (czymkolwiek to jest) i co mnie chyba najbardziej zaskoczyło, podświetlenie.
Jak to wszystko działa przekonam się już jutro podczas wycieczki. Kierunek – Nowy Duninów.
A dziś kilometry jeszcze na podstawie www.bikemap.net

P.S. Chciałbym podziękować mojej Kochanej Dziewczynie za to, że sprawiła rozmową, że ten tekst pisało mi się niezwykle lekko!




A tak to wyygląda na zdjęciu, chyba tylko ślepy nie zauważy na drodze. © KornFanHead
Mój nowy nabytek © KornFanHead
  • DST 43.00km
  • Teren 10.00km
  • Temperatura 12.0°C
  • Sprzęt J.Notter (Emeryt)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 3 maja 2012

Znowu mnie poniosło

Kilometry podaję na podstawie map google bo nie mam licznika.
Dziś znowu pojechałem tam gdzie wczoraj, z tym, że pognało mnie jeszcze dalej. Miałem ochotę w punkcie skrajnym jeszcze pojechać ale....
Miałem za mało napojów i jedzenia. Nie miałem nic ciepłego do ubrania a zbliżał się zachód słońca, po za tym na horyzoncie straszyły chmury. Zdawały się burzowe, ale na szczęście tylko straszyły.

Nad wodą więcej ludzi niż wczoraj. Przy domkach grille, w sumie nie wiosna a lato. Aż jeździć się chce.
Punkt widokowy nad jeziorem Rakutowskim © KornFanHead

Zamiast plecka, mala torba termiczna. Kto wie czy nie wygodniejsza. © KornFanHead

Widok na jezioro Rakutowskie © KornFanHead

Krzewent to naprawdę piękna wieś. © KornFanHead

I mieszka tam Wielki Szu czyli Jan Nowicki © KornFanHead

Pomknąłem aż tutaj.... © KornFanHead

Czyli do województwa mazowieckiego. Lipianki © KornFanHead

Przydrożny krzyż, mój punkt orientacyjny w następnej wyprawie © KornFanHead
  • DST 42.00km
  • Temperatura 25.0°C
  • Sprzęt J.Notter (Emeryt)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 2 maja 2012

Poniosło mnie....

...bo planowałem krótszy wypad, ale pojechałem dalej i nie żałuję. Dziś także stwierdziłem, że nie mam ochoty jechać po lasach. Skoro jest ładna pogoda i dobry wiatr w końcu można się wykazać na asfaltach.
Sprawa 1 - Licznik. Po sześciu latach odmówił posłuszeństwa. Wymiana baterii nic nie dała. Po pewnym czasie stał się rozetą przypadkowo wyświetlanych znaków by potem nie wyświetlać już nic...
Sprawa 2 - Rękawiczki, fajna sprawa. Pewny uchwyt i możliwość otarcie potu z czoła, Po za tym brak odgnieceń na dłoniach.
Sprawa 3 - Termos. Nie tylko służy do transportowania gorącej herbaty ale także zimnych napojów. Przed wyjazdem lód, zaprawa wiśniowa i woda. niestety mój termos nadaje się do wyrzucenia. Nie dość, że nie trzyma temperatury to jeszcze cieknie. Mimo to miałem zimny napój ale lód się rozpuścił.

Trochę zdjęć z dzisiejszego wypadu.
Bezpośredni przekaz, nie ma co © KornFanHead

Kujawska Wieś, lubię takie widoki © KornFanHead

Wieś na poczatku maja a zdało by się, że to środek wakacji © KornFanHead

Termos przeciekał aż zbyt dosadnie. Ubyło ok 30% płynu © KornFanHead

Majówka, ale nad wodą jeszcze niezbyt dużo ludzi (na szczęście) © KornFanHead

Oddana niedawno do użytku droga Goreń-Skrzynki. Wielka feta na otwarcie 1,2km odcinka. © KornFanHead

Mój rower stan aktualny © KornFanHead
  • DST 35.00km
  • Czas 02:15
  • VAVG 15.56km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Sprzęt J.Notter (Emeryt)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl