Niedziela, 17 listopada 2019
Aleja brzozowa, kwadrat, Widoń
Kolejna rowerowa niedziela. Ale nie planowałem tego, bo miałem leżeć, odpoczywać, spać i bąki zbijać. Jednak ciągnie wilka do lasu.
O wyjeździe zaważyło to, że pogoda wyjątkowo dopisała. No to w drogę.
Azymut od dawna siedział mi w głowie a więc...
Najpierw do lasu drogą na której parę lat temu położono płyty z rozbiórki jednej z dróg miejskich. A kiedy dwie dekady temu kładziono je na owej drodze, były sprowadzone z jakiejś budowy ze stolicy, i tylko fakt, że ktoś je kupił uratował je od finału na gruzowisku. Obydwa fakty lokalnie były świętowane jako wielki sukces. I zawsze jak po tych płytach jadę to uśmiecham się pod nosem, że mam zaszczyt jechać po tak zacnej nawierzchni.
Później aleja brzozowa. Nie było mnie tam parę dobrych lat i przez ten czas leśnicy wpadli na pomysł by i inne drogi w tym rejonie brzozami obsadzić. Rosną dumnie i miło się jedzie w takim rejonie.
Potem z lasu do strugi w kierunku tzw. kwadratu. A tam zawsze się rozglądam bo dużo ambon myśliwskich. I chociaż mój rower jest oczojebno-niebieski to i tak uważam, bo ktoś może pomyśleć, że właśnie z lasu wyłonił się dzik z niebieskimi nogami. Cóż postrzał to nieprzyjemna sprawa, więc lepiej go przy niedzieli unikać.
Kwadrat - za dzieciaka jeździło się tam wykąpać i schłodzić w upalne dni. Teraz wody w korycie już nie ma. Stopień wodny ograbiony parę lat temu przez złomiarzy, ale sentyment jest.
A za kwadratem wybudowano most dla rolników, by mogli na pola jakoś dojechać, nie tylko słabiznami brzegowymi.
Dalej ode wsi do de wsi i ponownie w las. A tam......pamięć mnie nie zawiodła. Kiedyś kilka dni szukałem miejsca pamięci na Widoniu. Nie oznakowany, dobrze skryty, ale pamiętałem która ścieżka i zakręt i jest. Sukces, bo wiele tam dróżek które mogą zwieść w inne leśne odmęty.
A potem piekielna górka i wieża przeciwpożarowa Widoń. Górka zdobyta nie bez zadyszki, ale za to na pełnej.....zmianie biegów.
Wokół wieży fortyfikacje które ostatnio promuje mój znajomy, i włożył kawał ciężkiej roboty, by każdy mógł min, zobaczyć to co jest na tablicy informacyjnej.
A na samej wieży kiedyś byłem częstym gościem. Kiedy jeszcze była dostępna dla ruchu turystycznego. Pracował tam Pan "Zenek" a ja że często jeździłem tymi szlakami wiedziałem, że by wejść na górę trzeba mieć specjalny "bilet wstępu". Zawsze owy bilet miałem i często spędzaliśmy parę godzin. Ja mogłem do woli napatrzeć się na okolice a Pan "Zenek" miał z kim pogadać.
Na koniec powrót lasami jeszcze za dnia w totalnie przełajowym tempie.

































O wyjeździe zaważyło to, że pogoda wyjątkowo dopisała. No to w drogę.
Azymut od dawna siedział mi w głowie a więc...
Najpierw do lasu drogą na której parę lat temu położono płyty z rozbiórki jednej z dróg miejskich. A kiedy dwie dekady temu kładziono je na owej drodze, były sprowadzone z jakiejś budowy ze stolicy, i tylko fakt, że ktoś je kupił uratował je od finału na gruzowisku. Obydwa fakty lokalnie były świętowane jako wielki sukces. I zawsze jak po tych płytach jadę to uśmiecham się pod nosem, że mam zaszczyt jechać po tak zacnej nawierzchni.
Później aleja brzozowa. Nie było mnie tam parę dobrych lat i przez ten czas leśnicy wpadli na pomysł by i inne drogi w tym rejonie brzozami obsadzić. Rosną dumnie i miło się jedzie w takim rejonie.
Potem z lasu do strugi w kierunku tzw. kwadratu. A tam zawsze się rozglądam bo dużo ambon myśliwskich. I chociaż mój rower jest oczojebno-niebieski to i tak uważam, bo ktoś może pomyśleć, że właśnie z lasu wyłonił się dzik z niebieskimi nogami. Cóż postrzał to nieprzyjemna sprawa, więc lepiej go przy niedzieli unikać.
Kwadrat - za dzieciaka jeździło się tam wykąpać i schłodzić w upalne dni. Teraz wody w korycie już nie ma. Stopień wodny ograbiony parę lat temu przez złomiarzy, ale sentyment jest.
A za kwadratem wybudowano most dla rolników, by mogli na pola jakoś dojechać, nie tylko słabiznami brzegowymi.
Dalej ode wsi do de wsi i ponownie w las. A tam......pamięć mnie nie zawiodła. Kiedyś kilka dni szukałem miejsca pamięci na Widoniu. Nie oznakowany, dobrze skryty, ale pamiętałem która ścieżka i zakręt i jest. Sukces, bo wiele tam dróżek które mogą zwieść w inne leśne odmęty.
A potem piekielna górka i wieża przeciwpożarowa Widoń. Górka zdobyta nie bez zadyszki, ale za to na pełnej.....zmianie biegów.
Wokół wieży fortyfikacje które ostatnio promuje mój znajomy, i włożył kawał ciężkiej roboty, by każdy mógł min, zobaczyć to co jest na tablicy informacyjnej.
A na samej wieży kiedyś byłem częstym gościem. Kiedy jeszcze była dostępna dla ruchu turystycznego. Pracował tam Pan "Zenek" a ja że często jeździłem tymi szlakami wiedziałem, że by wejść na górę trzeba mieć specjalny "bilet wstępu". Zawsze owy bilet miałem i często spędzaliśmy parę godzin. Ja mogłem do woli napatrzeć się na okolice a Pan "Zenek" miał z kim pogadać.
Na koniec powrót lasami jeszcze za dnia w totalnie przełajowym tempie.

































- DST 30.97km
- Teren 15.00km
- Czas 02:14
- VAVG 13.87km/h
- VMAX 30.00km/h
- Temperatura 10.0°C
- Kalorie 1927kcal
- Podjazdy 296m
- Sprzęt Unibike Crossfire Disc GTS 2019
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!