Piątek, 19 lipca 2013
Więcej chodzenia niż jazdy ale całkiem sypmatycznie.
- DST 20.90km
- Teren 15.00km
- Czas 02:55
- VAVG 7.17km/h
- VMAX 25.10km/h
- Temperatura 22.0°C
- Kalorie 693kcal
- Sprzęt J.Notter (Emeryt)
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 17 lipca 2013
Czaqu....jeździć!
Minął już tydzień odkąd naciągnąłem ścięgna w kolanie. Ogólnie nie odczuwałem już bólu, wpadł do mnie kolega więc postanowiłem, że czas wrócić na jednoślad. Na spokojnie, powoli, bez pośpiechu. Taki sobie średni dystans. Po powrocie do domu okazało się, że ból jeszcze trochę się odzywa, ale na szczęście tylko przez chwilę. Trzeba będzie powoli wracać do formy, ale regularnie...
Poniżej oczywiście zdjęcia.







Poniżej oczywiście zdjęcia.
- DST 28.38km
- Teren 7.00km
- Czas 02:25
- VAVG 11.74km/h
- VMAX 22.00km/h
- Temperatura 21.0°C
- Kalorie 612kcal
- Sprzęt J.Notter (Emeryt)
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 9 lipca 2013
Mały wyjazd w plener, naciągnięte kolano
Kiedy jest ładna pogoda i nie ma za dużo ludzi można uchwycić piękno nawet tych miejsc które zna się od dziecka i nie wzbudzają sensacji.
Kiedy słońce jest na zachodzie łatwiej uchwycić piękno rezerwatu Jezioro Rakutowskie ze specjalnej ambony widokowej.
Tak jak mówiłem wcześniej lepiej pojechać z aparatem niż telefonem, wtedy więcej się uchwyci na zawsze.
Najdroższe jekie były w sklepie. Ile wytrzymały? 200km? Może trochę wiecej.
Moje kolano nie było dłużne, tego dnia naciągnąłem ścięgna, wizyta u lekarza i znowu zalecenie przerwy. Na szczęście prawie już nie boli a wiadomo co to oznacza.....
- DST 31.48km
- Teren 1.00km
- Czas 01:33
- VAVG 20.31km/h
- VMAX 46.00km/h
- Temperatura 25.0°C
- Kalorie 710kcal
- Sprzęt J.Notter (Emeryt)
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 9 lipca 2013
Rozruchowe kółeczko po mieście
- DST 8.78km
- Czas 00:28
- VAVG 18.81km/h
- VMAX 34.20km/h
- Temperatura 28.0°C
- Kalorie 197kcal
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 7 lipca 2013
Pierwsza 80!
Dziupla osłonięta gąszczem liści prezentuje się o wiele lepiej niż wczesną wiosną.
Najdostojniejszy z dostojnych!
Samotny pośród innych o wiele młodszych
Ej Ty, robisz se te zdjęcia a ja tu czekam i stygnę. Dosyć tego dobrego, wsiadaj i jedziemy dalej, jeszcze długa droga przed nami!
Na skrzyżowaniu w prawo i jazda na Nowy Duninów. Najdłuższa prosta w dodatku nad Wisłą.
Chwila na oddech i większy łyk wody przy kościółku w miejscowości Dąb Polski.
Oglądamy, nie dzwonimy :)
Widok od strony najmniej uczęszczanej.
Ostatnie spojrzenie i jedziemy dalej!
Skoki Duże. Ta Pani po lewej nie modli się. Ona czyta sobie książkę....
A ta ćwiczy jazdę konną.
Zajazd Pod Żaglami. Tym razem nie robię postoju tylko jadę dalej, ale stateczek trzeba uchwycić obowiązkowo!
No to wjeżdżam na Mazowsze. Uśmiech na twarzy i motywująca satysfakcja.
Wisła, tak spokojna dzisiaj.
2 tygodnie temu o tej godzinie to dopiero z domu wyjeżdżałem.
Jedna z wielu zatoczek na Wiśle. Ta widoczna z drogi. Parę żaglówek, jedną z nich cumują właśnie ojciec z synem.
Nowy Duninów zdobyty po raz 2 w tym roku. Ale w ogóle po raz pierwszy od tej strony!
W zatocze też spokojnie. Dwa tygodnie temu było tu mnóstwo ludzi.
Nowy Duninów to naprawdę urokliwa miejscowość.
Dobra dobra, kończ te chipsy i jazda. Po za tym radzę uzupełnić bidon bo jedziemy na rezerwie.
Korzystają ludzie z wakacji
Pośmigało by się takimi sprzętami...
Spojrzenie na jeden z pałacyków. Na większe zwiedzanie pozwolę sobie innym razem.
Tymczasem w bodonie zimna pepsi, w kieszeni na plecach batony, czarne bryle na oczach bo skręciłem w prawo czyli na południe a prawej słońce daje po twarzy.
Tradycyjnie
No to jedziemy dalej.
Przerwa na siku. Normalnie to już tutaj bym odbijał w prawo, ale nie tym razem, dziś strzałeczka prosto.
Szukam sobie w lesie drzewka do podlania a tutaj nagle to...
Dotarłem do Gminy więc już z górki.
Kościół w Lucieniu w remoncie. Duża ofiara musiała być.
No to jestem na ścieżce rowerowej. Może trochę wolniej ale za to na pewno bezpieczniej.
Nagle dzwoni babcia. Wnuczek gdzie jesteś? Za Gostyninem! Mój Boże dalej nie mogłeś, zdrowia nie szanujesz! A mi się babciu wydaje że wręcz przeciwnie!
Parę razy trzeba zmienić stronę ulicy, czasem spotyka się oznakowanie które w zasadzie i tak niczego nie zmienia. Ale ciągle się jedzie i to komfortowo.
Lubię takie mostki. A niedaleko kolejny znak, że jednak znowu jest to ścieżka rowerowa!
Gostynin zdobyty po raz drugi, i jednocześnie po raz pierwszy od tej strony!
Tym razem omijam centrum i jadę tzw. obwodnicą. Zabawne ile lat budowali ten krótki odcinek drogi. Na tym zdjęciu jest widoczna połowa długości.
Ledwo się człowiek ucieszył ze ścieżki a ona już się kończy na rondzie. Zaraz odbiję w prawo na Kowal.
Figurka stojąca przy rondzie.
Widok na zameczek.
Cmentarz ewangelicko-habsburski, następnym razem trzeba będzie się tutaj dłużej pokręcić. Teraz dopiero go odkryłem.
A więc skręcam na Kowal i 23 km prostej. A po drodze taka mała firma z takimo oto samochodami. Zawsze chciałem zrobić im zdjęcie!
kujawsko-pomorskie czyli jestem już u siebie.
Baruchowo, słońce już zaszło, ale daje jeszcze trochę światła i piękny zachód który jest drogowskazem.
A to już zachód sfotografowany w Kowalu. Dzięki pogodzie nie musiałem włączać dynama. Wspomagałem się tylko migaczami.
W bidonie pusto, batony zjedzone, w słuchawkach muzyczka, a gdy już wszedłem do domu, popatrzyłem raz jeszcze na licznik odczułem niesamowitą satysfakcję.
No to teraz wypadałoby zaatakować stówkę:)
- DST 82.11km
- Czas 04:03
- VAVG 20.27km/h
- VMAX 34.50km/h
- Temperatura 25.0°C
- Kalorie 1801kcal
- Sprzęt J.Notter (Emeryt)
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 6 lipca 2013
Przekąpać się i pojeździć.
Ostatnio jak tędy jechałem to była dziurawa i przeorana wycinką drzew żużlówka a teraz jeździ się tam jak po stole. Dobrze ubita droga i od razu większa przyjemność z jazdy.
Sobota, wieczór, ale ludzi za dużo nie było. W sumie woda też dziś nie za ciepła była.
Droga na Krzewent o zachodzie słońca.
Wchodząc na punkt widokowy w Krzewencie.
Panorama na rezerwat Jezioro Rakutowskie
Następnym razem trzeba będzie zabrać aparat bo telefon nie daje rady tak dobrze
21:04
- DST 34.64km
- Teren 5.00km
- Czas 02:30
- VAVG 13.86km/h
- VMAX 24.30km/h
- Sprzęt J.Notter (Emeryt)
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 27 czerwca 2013
Spontan przed wyjazdem na Litwę
- DST 18.22km
- Czas 01:18
- VAVG 14.02km/h
- VMAX 29.50km/h
- Temperatura 23.0°C
- Sprzęt J.Notter (Emeryt)
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 26 czerwca 2013
Do urzędu
Dziś lało, leje i lać będzie, ale mus to mus. Pojechałem więc załatwić jedną formalność i szybko wróciłem. Przy okazji zauważyłem małe święto na liczniku.

3000 pękło od zakupu licznika. Cieszy takie małe podsumowanie!
3000 pękło od zakupu licznika. Cieszy takie małe podsumowanie!
- DST 1.85km
- Czas 00:08
- VAVG 13.91km/h
- VMAX 24.30km/h
- Temperatura 17.0°C
- Sprzęt J.Notter (Emeryt)
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 22 czerwca 2013
Wieczorem na spontanie 67 km
Myśl o tej wycieczce pojawiła mi się w głowie już w tygodniu. Zasadniczo miałem wybrać się na nią z kolegą. Jednak do tego nie doszło bo był poza zasięgiem a sobota minęła dość leniwie. Temperatura w końcu stała się znośna, więc skosiłem trawniczek, posprzątałem to i owo a czas mijał. W końcu wybiła 19 i podjąłem decyzję - Jadę!
Biorąc pod uwagę, że wczoraj była Noc Kupały, to dziś słońce będzie równie długo świeciło na niebie co najwyżej z kilkusekundową różnicą. Zanim jednak wyjechałem zjadłem obiad, przygotowałem sobie napój izotoniczny z muszynianki, miodu, cytryny i soli oraz zabrałem coś do jedzenia. Standardowy zestaw wyjazdowy czyli telefon, aparat itp i w drogę.
I tak stało się Nowy Duninów zdobyty po raz pierwszy w tym roku! Bez problemu na luzie, bez ciśnienia. Ta trasa robi się dla mnie coraz krótsza i mija coraz szybciej. Nie było jednak czasu napawać się widokami czy odpocząć. Po pierwsze czas, było przed 21 i słońce świeciło już na niskim zachodzie. Po za tym w porcie był festyn, kupa ludzi, chaos, muzyka. Ruszyłem więc w drogę powrotną, jednak nie tak jak zwykle ale szosą w kierunku Włocławka.
To trochę niebezpieczna trasa więc na pierwszym przystanku "uzbroiłem" się w kamizelkę i opaskę odblaskową na nogę. Na kolejnym w końcu była ławka, tam zrobiłem sobie przerwę, zjadłem i dalej w drogę. Kiedy dojechałem do skrzyżowania ba Smólnik panował półmrok. Po skręcie w lewo ukazał mi się piękny księżyc w pełni. To dodało mi sił, ta świadomość, że w ten niezwykły czas kiedy mamy tak długie dni i zaczęło się lato, ja mogę napawać się księżycem w pełni na żywo.
Jeszcze przed lasem trochę odpocząłem, czyli przeszedłem pół kilometra pieszo by nie forsować się za mocno. Minęła mnie grupa rowerzystów dwie dziewczyny i dwóch chłopaków. Środek parku krajobrazowego, las dookoła, ciemno jak w d... a nikt z nich nie miał żadnego światła. Kiedy mnie wyprzedzili stwierdziłem, że pokarzę im jak to powinno wyglądać. Więc włączyłem dynamo i rozpędziłem się z górki oświetlając całą te grupę. Tylko jedna osoba z tej czwórki miała jakiekolwiek odblaski! Masakra tym bardziej, że potem minęło mnie kilka samochodów, a każdy z zachowaniem bezpiecznej prędkości i odległości.
Do domu dojechałem na spokojnie i mimo, że była prawie 23 to na zachodzie jeszcze się różowiło.
Udany wypad, w końcu możliwy bez ryzyka udaru czy przegrzania. Oby więcej takich.

To już Mazowsze. Kurde uwielbiam te rejony, po prostu uwielbiam.

Nowy Duninów zdobyty po raz pierwszy w tym roku!

Tradycja to tradycja. Zdjęcie w lusterku hehe

Wisła gdzieś między Włocławkiem a Nowym Duninowem.

Taki tam stateczek reklamowy Gościńca Pod Żaglami.

Gościniec Pod Żaglami jeden z najlepszych parkingów w Polsce. Wiele razy spałem tam jak wracałem z tras pracując jako kierowca zawodowy.

Mały kościółek we wsi Dąb Polski. Prawie nie zauważalny kiedy jedzie się autem a znajduje się tuż przy drodze.

21:35 i jeszcze jest jasno.

Księżyc wskazuje drogę do domu!

22:50 już w Kowalu a na horyzoncie jeszcze się różowi.

Szkoda że mój aparat nie potrafi "zobaczyć" księżyca lepiej.

Jaka miła niespodzianka. Kluczyk w nagrodę czyli kolejne 600km przejechane. Szybko....
/
Biorąc pod uwagę, że wczoraj była Noc Kupały, to dziś słońce będzie równie długo świeciło na niebie co najwyżej z kilkusekundową różnicą. Zanim jednak wyjechałem zjadłem obiad, przygotowałem sobie napój izotoniczny z muszynianki, miodu, cytryny i soli oraz zabrałem coś do jedzenia. Standardowy zestaw wyjazdowy czyli telefon, aparat itp i w drogę.
I tak stało się Nowy Duninów zdobyty po raz pierwszy w tym roku! Bez problemu na luzie, bez ciśnienia. Ta trasa robi się dla mnie coraz krótsza i mija coraz szybciej. Nie było jednak czasu napawać się widokami czy odpocząć. Po pierwsze czas, było przed 21 i słońce świeciło już na niskim zachodzie. Po za tym w porcie był festyn, kupa ludzi, chaos, muzyka. Ruszyłem więc w drogę powrotną, jednak nie tak jak zwykle ale szosą w kierunku Włocławka.
To trochę niebezpieczna trasa więc na pierwszym przystanku "uzbroiłem" się w kamizelkę i opaskę odblaskową na nogę. Na kolejnym w końcu była ławka, tam zrobiłem sobie przerwę, zjadłem i dalej w drogę. Kiedy dojechałem do skrzyżowania ba Smólnik panował półmrok. Po skręcie w lewo ukazał mi się piękny księżyc w pełni. To dodało mi sił, ta świadomość, że w ten niezwykły czas kiedy mamy tak długie dni i zaczęło się lato, ja mogę napawać się księżycem w pełni na żywo.
Jeszcze przed lasem trochę odpocząłem, czyli przeszedłem pół kilometra pieszo by nie forsować się za mocno. Minęła mnie grupa rowerzystów dwie dziewczyny i dwóch chłopaków. Środek parku krajobrazowego, las dookoła, ciemno jak w d... a nikt z nich nie miał żadnego światła. Kiedy mnie wyprzedzili stwierdziłem, że pokarzę im jak to powinno wyglądać. Więc włączyłem dynamo i rozpędziłem się z górki oświetlając całą te grupę. Tylko jedna osoba z tej czwórki miała jakiekolwiek odblaski! Masakra tym bardziej, że potem minęło mnie kilka samochodów, a każdy z zachowaniem bezpiecznej prędkości i odległości.
Do domu dojechałem na spokojnie i mimo, że była prawie 23 to na zachodzie jeszcze się różowiło.
Udany wypad, w końcu możliwy bez ryzyka udaru czy przegrzania. Oby więcej takich.
To już Mazowsze. Kurde uwielbiam te rejony, po prostu uwielbiam.
Nowy Duninów zdobyty po raz pierwszy w tym roku!
Tradycja to tradycja. Zdjęcie w lusterku hehe
Wisła gdzieś między Włocławkiem a Nowym Duninowem.
Taki tam stateczek reklamowy Gościńca Pod Żaglami.
Gościniec Pod Żaglami jeden z najlepszych parkingów w Polsce. Wiele razy spałem tam jak wracałem z tras pracując jako kierowca zawodowy.
Mały kościółek we wsi Dąb Polski. Prawie nie zauważalny kiedy jedzie się autem a znajduje się tuż przy drodze.
21:35 i jeszcze jest jasno.
Księżyc wskazuje drogę do domu!
22:50 już w Kowalu a na horyzoncie jeszcze się różowi.
Szkoda że mój aparat nie potrafi "zobaczyć" księżyca lepiej.
Jaka miła niespodzianka. Kluczyk w nagrodę czyli kolejne 600km przejechane. Szybko....
/
- DST 67.66km
- Teren 3.00km
- Czas 03:18
- VAVG 20.50km/h
- VMAX 37.00km/h
- Temperatura 22.0°C
- Sprzęt J.Notter (Emeryt)
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 17 czerwca 2013
Padłeś, Powstań, Powerade!
Dzisiaj dotarła przesyłka od Powerade

Tak jak obiecali, bidon i oznaczenie imienne, którego spodziewałem się na bidonie a ten znajduje się wraz z hasłem motywującym na osobnej opasce. Czyli wszystko się zgadza i naprawdę nie ma lipy bo sam bidon jest naprawdę ok. Nie wiedziałem jaki wyślą w sensie pojemności, zakładałem że jak będzie 0,5l to będzie dobrze. Tymczasem miarka po wypełnieniu wodą z bidonu ochoczo pokazała 850ml.
Od razu pojechałem do rowerowego zakupić koszyk, oraz do metalowego po opaski zaciskowe na śruby. Potem montaż i instalacja bidonu w koszyku. Oczywiście trzeba było całość sprawdzić w praniu. Włączył mi się jednak leń i motywacja pojawiła się przed północą. A więc kolejny nocny trening. Chyba coraz bardziej jej lubię. A ogólnie całość wygląda tak:



Jakość zdjęć taka a nie inna bo nie zabrałem aparatu i robiłem je telefonem. A sam bidon, no cóż może trocho oczojebny przyznam. Za to bardzo praktyczny, bardzo swobodnie się go wyciąga w czasie jazdy by zgasić pragnienie i równie intuicyjnie wkłada z powrotem do koszyka. Sam koszyk to koszt 7zł, opaski 3zł plus zabezpieczenie ramy w postaci pasków wyciętych ze starej dętki. Oto cały koszt mojej inwestycji w bidon!
Ślad trasy z wyprawy nocnej wcześniej kręciłem się trochę po mieście wiec z licznika było oczywiście więcej
Tak jak obiecali, bidon i oznaczenie imienne, którego spodziewałem się na bidonie a ten znajduje się wraz z hasłem motywującym na osobnej opasce. Czyli wszystko się zgadza i naprawdę nie ma lipy bo sam bidon jest naprawdę ok. Nie wiedziałem jaki wyślą w sensie pojemności, zakładałem że jak będzie 0,5l to będzie dobrze. Tymczasem miarka po wypełnieniu wodą z bidonu ochoczo pokazała 850ml.
Od razu pojechałem do rowerowego zakupić koszyk, oraz do metalowego po opaski zaciskowe na śruby. Potem montaż i instalacja bidonu w koszyku. Oczywiście trzeba było całość sprawdzić w praniu. Włączył mi się jednak leń i motywacja pojawiła się przed północą. A więc kolejny nocny trening. Chyba coraz bardziej jej lubię. A ogólnie całość wygląda tak:
Jakość zdjęć taka a nie inna bo nie zabrałem aparatu i robiłem je telefonem. A sam bidon, no cóż może trocho oczojebny przyznam. Za to bardzo praktyczny, bardzo swobodnie się go wyciąga w czasie jazdy by zgasić pragnienie i równie intuicyjnie wkłada z powrotem do koszyka. Sam koszyk to koszt 7zł, opaski 3zł plus zabezpieczenie ramy w postaci pasków wyciętych ze starej dętki. Oto cały koszt mojej inwestycji w bidon!
Ślad trasy z wyprawy nocnej wcześniej kręciłem się trochę po mieście wiec z licznika było oczywiście więcej
- DST 31.76km
- Czas 01:43
- VAVG 18.50km/h
- VMAX 33.40km/h
- Temperatura 25.0°C
- Kalorie 679kcal
- Sprzęt J.Notter (Emeryt)
- Aktywność Jazda na rowerze