Piątek, 28 grudnia 2012
Do lasu po raz trzeci. ZNALAZŁEM LICZNIK!
Dziś korzystając z dobrodziejstwa pogody, pojechaliśmy z kolegą spontanicznie na rowerki. Choć grunt był na pograniczu zmarzliny i błota, postanowiliśmy, że wybierzemy się jeszcze raz w tę samą drogę, w której poprzednio zgubiłem licznik i 2 razy go potem szukałem. Jechaliśmy powoli i rozmawialiśmy. Jadąc główną leśną żużlówką, która służy jako droga przeciwpożarowa, nagle go zobaczyłem, leżał na środku drogi lekko do niej przymarznięty. Leżał tam ponad tydzień a dokładnie 8 dni. I jak się okazało działał i działa dalej.

Po delikatnym mocowaniu się z zamarzniętą drogą, oderwałem go i wyczyściłem. Potem nastąpiła ta magiczna chwila i wciśnięcie klawisza. Ekran zaskoczył, i pokazał nawet aktualną temperaturę. Jedyne co mu się stało to klawisze trochę chrzęszczały od piasku jaki się pod nie dostał. Reszta bez zarzutu.
Schowałem go do torby i pojechaliśmy dalej.
W domu po zrobieniu zdjęć które zobaczycie poniżej, obmyłem go, wyczyściłem oraz położyłem na kaloryferze by się dosechł. Zdjąłem też wieczko i wyjąłem baterię by całość doszła do siebie na osobności!
Mówią szukajcie a znajdziecie!




Teraz czas pokaże, czy będzie działał bez zarzutu. Ale myślę, że skoro wytrzymał na mrozie tyle czasu to i ze wskazywaniem prędkości nie powinno być problemów.
Po za tym, jeśli będzie działać to będzie to dowód na to, że marka Profex robi liczniki nie do zdarcie i wszystkie Sigmy i inne markowe liczniki nie są potrzebne by mieć solidny sprzęt!
Cała sytuacja dała mi niezłą nauczkę. Teraz dwa razy sprawdzę, czy dobrze wpiąłem licznik w platformę, zanim wyruszę w trasę. Przy okazji szukania poznałem pewien odcinek lasu jeszcze dokładniej i znam tam każdy kamień, drzewo i zakręt. No i w czasie szukania przesłuchałem kilka godzin audiobooka Quo Vadis co wyszło mi na dobre!
Na koniec fotka z nad jeziorka, bo czasem trzeba też pokazać plener

Licznik chwilę po tym jak go zobaczyłem na drodze!© KornFanHead
Po delikatnym mocowaniu się z zamarzniętą drogą, oderwałem go i wyczyściłem. Potem nastąpiła ta magiczna chwila i wciśnięcie klawisza. Ekran zaskoczył, i pokazał nawet aktualną temperaturę. Jedyne co mu się stało to klawisze trochę chrzęszczały od piasku jaki się pod nie dostał. Reszta bez zarzutu.
Schowałem go do torby i pojechaliśmy dalej.
W domu po zrobieniu zdjęć które zobaczycie poniżej, obmyłem go, wyczyściłem oraz położyłem na kaloryferze by się dosechł. Zdjąłem też wieczko i wyjąłem baterię by całość doszła do siebie na osobności!
Mówią szukajcie a znajdziecie!

Jak widać, działa więc reanimacja po 8 dniach na mrozie przebiegła bez problemu.© KornFanHead

Tył trochę sie pobrudził ale po za tym zero śladów zniszczenia.© KornFanHead

Wilgoć na baterii to efekt reakcji na ciepło domu i parowanie tego co na niej zamarzło. Wyżej spisany stan kilometrów do ponownego wklepania.© KornFanHead

"Bebehy" wygląją na całe i zdrowe. Zobaczymy jak będzie w dalszej ekspolatacji.© KornFanHead
Teraz czas pokaże, czy będzie działał bez zarzutu. Ale myślę, że skoro wytrzymał na mrozie tyle czasu to i ze wskazywaniem prędkości nie powinno być problemów.
Po za tym, jeśli będzie działać to będzie to dowód na to, że marka Profex robi liczniki nie do zdarcie i wszystkie Sigmy i inne markowe liczniki nie są potrzebne by mieć solidny sprzęt!
Cała sytuacja dała mi niezłą nauczkę. Teraz dwa razy sprawdzę, czy dobrze wpiąłem licznik w platformę, zanim wyruszę w trasę. Przy okazji szukania poznałem pewien odcinek lasu jeszcze dokładniej i znam tam każdy kamień, drzewo i zakręt. No i w czasie szukania przesłuchałem kilka godzin audiobooka Quo Vadis co wyszło mi na dobre!
Na koniec fotka z nad jeziorka, bo czasem trzeba też pokazać plener

Będzie mróz bo na zachodzie bystre słońce© KornFanHead
- DST 24.10km
- Teren 10.00km
- Czas 02:25
- VAVG 9.97km/h
- VMAX 24.80km/h
- Temperatura 0.0°C
- Kalorie 103kcal
- Sprzęt J.Notter (Emeryt)
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!